A.D.: 24 Kwiecień 2024    |    Dziś świętego (-ej): Aleks, Grzegorz, Aleksander

Patriota.pl

Här vill jag leva, här vill jag dö./ Här lever jag i frihet./
Här vill jag leva, här vill jag dö./ Här lever jag mitt liv i frihet.
Ultima Thule, Fatherneslandet

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Ciemności kryją ziemię, czyli wegetatywna historia solitera łacińskiej Europy - Rosnące zapóźnienie

Drukuj PDF
Spis treści
Ciemności kryją ziemię, czyli wegetatywna historia solitera łacińskiej Europy
Trzy zasady
Totalitarny świat
Chrystianizacja Szwecji
Rosnące zapóźnienie
Angielscy misjonarze w Szwecji
Nieznana forma społeczno-polityczna
Do ostatniego Fina…
Największy triumf papiestwa
Znów ”siły narodowe”
Kult siły
Zaczadzeni katolicyzmem
Wielka reforma socjalna
Zaciskanie pętli
Umysłowe zacofanie
Wszystkie strony

Rosnące zapóźnienie

W Europie zdążył już się w pełni ukształtować feudalizm, z opactwa w Cluny wyszli wspaniali reformatorzy Kościoła, rzucający hasło supremacji sil duchowych nad silą fizyczną (świątynia w Cluny jest olbrzymia, wspaniała – była to największa budowla średniowiecznej Europy), rozkwitała nauka, w klasztorach uczeni mnisi toczyli uczone krytyczne rozprawy o islamie i coraz wyraźniej zarysowującej się schizmie w Kościele, ukształtował się ideał rycerstwa, Kościół rozprzestrzeniał hasło ”pokoju bożego” w całym świecie chrześcijańskim.

Jeszcze chwila i papież Urban II rzuci w Clermont hasło krucjaty dla odzyskania Ziemi Świętej i powstrzymania muzułmanów. Tylko w północno-wschodnim rogu Europy było zacisznie i spokojnie: jarlowie po staremu zapijali się miodem i piwem w zimowe miesiące, a po wiosennej orce spuszczano na wodę ”statki” (po prawdzie były to tylko nieco większe łodzie rybackie, znane wszystkim plemionom wokół Morza Bałtyckiego) i ruszano na viking – na kolejną zbójecko-handlową wyprawę szlakiem wschodnim. Trzeba było rabować, aby przeżyć.

Weszli tam szwedzcy Normanowie w kontakt z plemionami słowiańskimi, osiedlali się wokół jeziora Ładoga i dalej na południu Rusi wokół Kijowa, spływali Dnieprem aż do Morza Czarnego, kumając się z Pieczyngami, rojąc nawet o założeniu własnego państewka na terytorium Bizancjum (Chersonez Taurydzki na Krymie), bywali najemnikami w straży przybocznej cesarzy bizantyńskich. Sił jednak na wykrojenie własnego państwa mieli za mało i z czasem roztopili się w morzu słowiańskim. Ci, którzy wrócili w rodzinne strony, przywieźli łatwo zauważone koncepcje społeczno-polityczne o supremacji sil fizycznych nad duchowymi podpatrzone u bezwzględnie dobrze funkcjonującej bizantyńskiej machiny biurokratycznej, ujednolicającej społeczeństwo i wszechwładnie je kontrolujące. Im więcej tam przebywali, tym więcej przyswajali wartości ”pozytywnych” w bizantyńskim systemie.

Ten tradycyjny szlak wschodni, będący tylko inną odmianą niemieckiego Drang nach Osten, pozostał na zawsze w szwedzkich głowach, utrwalił się i mieli oni tam powrócić ”jako karolingowie” po kilkusetletniej przerwie, pod wodzą króla Karola XII. Choć nic z siłowych rojeń o ”ostatecznym rozwiązaniu” nie wyszło także później, to przecież podstawowe cechy ustrojowe i mechanizmy wcielające je w życie pozostały wschodnie. Zapewne, technologicznie nie pozostali w tyle, ale przecież nie technika decyduje o wartościach duchowych, lecz przyswojone idee. Te zaś docierały do Szwecji głównie ze Wschodu i bizantynizujących się coraz bardziej Niemiec.

Dziwnie małe były postępy chrześcijaństwa w Szwecji – stare germańskie bogi trzymały się krzepko. Księża docierali co prawda do niej głównie z Niemiec, z kurii arcybiskupiej w Hamburgu, ale ich usiłowania likwidacji miejsc pogańskiego kultu natrafiały na przeszkody: za uppsalskiego króla Stenkila zakazano niszczenia miejsc kultu, ale po jego śmierci w 1066 r. i po rozbiciu przez chrześcijan posągu Freja w Uppsali doszło w całym kraju do prześladowań chrześcijan.

Później władza przechodzi na jarla Haakona, a po jego śmierci na dwóch jego synów, Stenkila i Inge. Kiedy papież Grzegorz VII zwraca się do obydwu ”królów szwedzkich” i domaga się podporządkowania Kościołowi. Inge czyni to i opowiada się za chrześcijaństwem: oczyszcza świątynie uppsalską z pogańskiego bałwana i zamienia ja na kościół. Ale Sveowie, jak można wyczytać w Sądze o Herwarze doszli do wniosku, iż ”Inge złamał prawo krajowe, ponieważ nie uszanował tego zwyczaju, w obronie którego występował Stenkil”.

Zażądano od króla opuszczenia kraju albo przywrócenia pogaństwa. Inge pod gradem kamieni musiał opuścić Hing, a jarl Sven, który uciszył zgromadzenie, przyrzekł szanować dawne prawa i zachować krwawą ofiarę. Dlatego został królem około 1085 r. i składając krwawą ofiarę w Strängnäs (Södermanland) zyskał sobie przydomek Blotsven – ”Krwawy Sven”.  Później znów zawrzało: wrócił Inge, zabił Svena, ale teraz dla odmiany pojawili się plądrujący Duńczycy, do walki z którymi stanęły nawet kobiety pod wodzą Blendy-kapłanki krwawego Freja. Od tych czasów Blenda stała się postacią legendarną i bardzo przez Szwedów poważaną.

Po wygnaniu Duńczyków znów zamieniła się Sveariket (Królestwo Szwecji) w kipiący kocioł: tym razem na Smålandie, chcąc ”przyspieszyć proces chrystianizacyjny”, napadł Sighurd norweski, który akurat powrócił z Jerozolimy, z wyprawy krzyżowej. Sighurd, bywający aż w Jerozolimie, zabrał się do wprowadzania chrześcijaństwa siłą, czyli tak, jak to podpatrzył w Bizancjum. Przywiózł ze sobą także rzecz wielce ważną: idee cezaropapizmu i ”odrębności Kościoła” od Rzymu, co wyraźnie wskazuje na inspiracyjne źródło jego metody.

Poprzedni wielki król Norwegii, Olaf Trygvasson, chadzający ”wschodnią drogą Waregów” i przebywający dużo na Rusi, nie szczędzący wysiłków dla wprowadzenia chrześcijaństwa w Norwegii, przypłacił swą działalność życiem: uległ w bitwie pod Svolder potężnej koalicji królów pogańskich (była wśród nich drużyna z legendarnego Jomsborga z Wolina), wśród których synowie króla Haakona, króla Sveow, grali pierwsze skrzypce. Od tej pory idea ”Kościoła narodowego”, nominalnie tylko uznającego zwierzchnictwo Rzymu, zaczęła się także utrwalać w Norwegii.

Duńczycy, bardziej przejęci chrześcijaństwem rzymskim wywalczyli u papieża przyzwolenie na utworzenie odrębnej, niezależnej od Niemiec, kurii arcybiskupiej z siedzibą w Lund. W skład monarchii duńskiej wchodziły od samego początku prowincje Skåne, Blekinge, Holland, uważane dziś za ”rdzennie” szwedzkie ziemie. Miały jej podlegać biskupstwa całej Skandynawii, a więc także w ”Svearike”. Ale prądy bizantyńskie docierające drogą wschodnią, ”szlakiem Waregów” przez porohy Dniepru i bizantynizujących się w coraz szybszym tempie na Rusi Rurykowiczów sprawiły, że i w Sveariket zaczęto poważniej przemyśliwać nad ”Kościołem narodowym”. Jednak to nie bezpośrednio z Bizancjum wyszły bezpośrednie działania, ale z … Anglii.



 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u