A.D.: 6 Maj 2024    |    Dziś świętego (-ej): Judyta, Jan, Jurand

Patriota.pl

Że nikt ci nie powie, żeś głupi, przez to mądrym nie jesteś.
 Aleksander hr. Fredro

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Porządek panuje w Warszawie, czyli Golem reanimowany

Drukuj
Ocena użytkowników: / 3
SłabyŚwietny 

Tags: Informacje | Komentarze

No i pojawiło się monstrum, które media określają mianem „rządem”. Ale cóż to za rząd? Przecież to grupa osób (niektóre z nich znalazły się w niej chyba przypadkowo), która zasadniczo nie utożsamia się z interesami Polski, o wątpliwych, delikatnie mówiąc, kwalifikacjach moralnych, która swoimi działaniami będzie dręczyć Polaków przez następne cztery lata. Ludzie ci nie mają żadnych konstruktywnych pomysłów na Polskę, chociaż z pewnością mają pomysł na swoją osobistą doczesność.

Uosobieniem mentalności tego środowiska jest chociażby minister Rostowski, który z jednej strony – i to trzeba mu policzyć na plus – liczy się z wybuchem dużej wojny w ogarniętej kryzysem Europie, z drugiej zaś jego jedynym pomysłem na to zagrożenie wydaje się być złożenie podania o zieloną kartę. Wydaje się więc, że w obliczu być może grożącego nam konfliktu zbrojnego minister Rostowski ani myśli stanąć w obronie zagrożonej Rzeczypospolitej, lecz spakuje majątek i wyjedzie z rodziną do Ameryki. Czyli ucieknie niczym szczur z tonącego okrętu. No bo chyba nie zamierza oprawić zielonej karty i powiesić jej na ścianie czy postawić na biurku.

Co gorsza, ludzie Ci wbrew oczywistym interesom Polski (może w zamian za obiecane synekury w strukturach unijnych?) jeszcze niedawno nie zważając na zagrożenia pchali naszą ojczyznę do strefy euro. Nie liczyli się z nikim i z niczym i gotowi byli narazić Polskę nie tylko na utratę suwerenności, ale wręcz na potężną dewastację. Tylko dzięki temu, że załamanie unijnych gospodarek przyszło szybciej nie udało się tym ludziom doprowadzić Polski do ruiny. Ale i bez tego dążą do tego z narastającym uporem.

Troską tych ludzi nie jest służba narodowi i dbałość o interesy Polski. Tak jak przez ostatnie cztery lata, tak i obecnie największą troską tego godnego politowania „rządu” nie będzie budowanie siły państwa i powiększanie dobrobytu obywateli, lecz to, jak przekonać Polaków, aby chętnie pozwolili narzucić sobie najgłupsze i bardzo niebezpieczne, wymyślone za granicą, rozwiązania na płaszczyźnie gospodarczej, politycznej i obyczajowej. Zamiast więc pozwolić nam spokojnie żyć nadal będą nas „reformować”, i odwołując się do zakorzenionych w ciągu ostatnich 20 lat eurokompleksów, przekonywać, że płacenie łupieżczych haraczy jest dla każdego Polaka gratką i zaszczytem, o którym inni mogą tylko pomarzyć; że suwerenność jest hamulcem rozwoju, zaś publiczne obnoszenie się ze zboczeniami jest powodem do dumy i w stu procentach jest zgodne z najwyższymi unijnymi „etycznymi” standardami, co zresztą jest prawdą, bo właśnie takie są te standardy.

Są to więc ludzie, którzy nadal będą służyć obcym rządom i zagranicznym korporacjom. Dlatego będą prywatyzować, a nie uwłaszczać, będą demoralizować, a nie wychowywać. Będą seksualnie „wychowywać”, aby zamieniać polskie dziewczęta w bezwstydne ladacznice, zaś chłopców w pozbawionych honoru bezmózgich łajdaków, bo przecież producenci akcesoriów aborcyjnych i niszczących płodność i kręgosłupy moralne specyfików muszą przecież zarobić. Będą ogłupiać, a nie kształcić, i będą przekonywać, że trzeba żyć szybko, bo zagraniczni producenci kolorowych śmieci i pustych wrażeń nie potrzebują racjonalnie zachowujących się obywateli, lecz bezwolnych konsumujących wszystko, co im się wetknie pod nos, idiotów.

W Polsce trwa potężna wojna cywilizacyjna, wojna pomiędzy wizją Polski czystej moralnie, potężnej duchowo i materialnie, jaką głosił Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński, a wizją Polski „otwartej”, głównie na wszelkie dewiacje i brud moralny, jaką głosi Michnik z Palikotem. To, co zaistniało w piątek 18 listopada, to nie jest polski rząd, to jest co najwyżej administrująca Polską, otrzymująca polecenia z zagranicy jaczejka, której zadaniem jest sprowadzenie polskiego narodu do poziomu prymitywnej i bardzo taniej siły roboczej. Znamienne, że właśnie o to chodziło Hitlerowi.

Jakże aktualny w tym kontekście jest Sienkiewiczowski opis spotkania księcia Janusza Radziwiłła z pułkownikami, rotmistrzami i szlacheckim wojskiem, który w toaście na cześć „przymierza” ze szwedzkim najeźdźcą, do rangi najwyższej patriotycznej cnoty podniósł zdradę, zaś tych którzy ośmielili się nazwać to łajdactwo po imieniu, uwięził z zamiarem stracenia. Trudno oprzeć się wrażeniu, zwłaszcza po tym jak potraktowano 11 listopada Polaków świętujących niepodległość Ojczyzny, że na czele państwa stoi jakiś współczesny Janusz Radziwiłł w otoczeniu podobnych mu zdrajców i oficerów cudzoziemskiego autoramentu. I jeszcze niektórzy z nich mówili „tak mi dopomóż Bóg” (a może bóg – każdy może mieć przecież swojego). O mores, o tempora!

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u