A.D.: 19 Kwiecień 2024    |    Dziś świętego (-ej): Adolf, Leon, Tymon

Patriota.pl

 Nie wolno nam zapomnieć: jeśli nie ma osobowego Boga, wszystko jest dozwolone,
jeśli On istnieje, wszystko jest możliwe.
Erik von Kuehnelt-Leddihn, Deklaracja Portlandzka (3)

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Już witali się z gąską, czyli kalifornijski „niedopał”

Drukuj
Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 

Tags: Komentarze | Sapienti sat!

Jak powszechnie wiadomo, bo wszystkie POblikatory już o tym pisały, z początkiem października br. rząd Donalda Tuska rozpoczął bezlitosną wojnę ze sprzedawcami dopalaczy. Zamknięto ponad tysiąc stacjonarnych sklepów (za co ich właścicielom być może trzeba będzie wypłacić milionowe odszkodowania za poniesione straty), przygotowano ustawę, która niby delegalizuje handel dopalaczami, ale na pewno legalizuje posiadanie niewielkich ilości wszelkich narkotyków, w czym wyprzedza nawet najbardziej „postępowe” rozwiązania w Europie. A tak w ogóle to nie wiadomo czy wejdzie w życie, bo zawarte w niej rozwiązania są z dużym prawdopodobieństwem niekonstytucyjne.

Ale tam gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Swojej szansy w obecnej wojnie z dopalaczami upatrują zwolennicy legalizacji marihuany. Na początku października 2010 r. zorganizowali oni nawet w Katowicach manifestację, w której przekonywali, że to alternatywa dla dopalaczy. – Zakaz posiadania niewielkiej ilości konopi na własny użytek powoduje, że młody człowiek sięga po takie świństwo, jakim są dopalacze – mówił z iście diabelską przewrotnością, cytowany przez rozmiłowaną w legalnej marihuanie „Gazetę Wyborczą” Katowice jeden z organizatorów marszu, dodając, że „zainteresowanie substancjami psychoaktywnymi będzie występowało zawsze, lepiej więc, by korzystano ze środków słabych i przewidywalnych”.

Z argumentacją zwolenników legalizacji marihuany absolutnie nie zgadza się Andrzej May-Majewski, dyrektor Centrum Leczenia Uzależnień „Familia” w Gliwicach. – Połowa moich pacjentów to ludzie uzależnieni od „trawy”. Mają nie tylko problem narkotyczny, ale też narkotyk wyzwolił w nich choroby natury psychicznej. „Trawa” czy dopalacze to żaden wybór – zauważa trzeźwo dyrektor Majewski, którego postępowa „Wyborcza” zacytowała aby zachować pozory bezstronności w „dyskusji”.

Amatorzy legalnego ćpania, którzy za nic mają racjonalną argumentację, bardzo liczyli na wsparcie z Kalifornii, gdzie zarządzono referendum odnośnie przyjęcia lub odrzucenia ustawy legalizującej „rekreacyjne spożycie” marihuany przez osoby powyżej 21. roku życia. Witali się już z gąską, bo - być może lobbowana przez narkobiznes - Komisja Bezpieczeństwa Publicznego Kalifornii przegłosowała wcześniej ustawę o Kontroli, Regulacji i Edukacji nt. marihuany.

A tu nic z tego. Ku wielkiemu rozczarowaniu zwolenników legalizacji tej patologii kalifornijscy wyborcy 2 listopada 2010 r. odrzucili projekt. „Poddana pod referendum tak zwana Propozycja 19, legalizująca konsumpcję, uprawę i handel konopiami indyjskimi, została odrzucona przez 56 proc. głosujących” informowała 3 listopada Polska Agencja Prasowa. Podobnie jak w Polsce także i tutaj zwolennicy legalizacji marihuany odwoływali się do szlachetnych pobudek, argumentując, że „legalizacja marihuany ograniczyłaby w Meksyku przemoc związaną z handlem narkotykami”. Kierując się tą logiką można by powiedzieć, że legalizacja złodziejstwa ograniczyłaby przemoc związaną z jego popełnianiem.

Nawet jeśli całkowita delegalizacja dopalaczy przyczyni się do powstania czarnego rynku tych specyfików, gdzie nie będzie już żadnej kontroli nad tym, co i w jakich ilościach ludzie będą zażywać, to nie oznacza, to, że jest to złe rozwiązanie. Może nie wystarczające, ale na pewno nie złe. Jeśli naprawdę chcemy rozwiązać problem dopalaczy, które stanowią istotne zagrożenie dla zdrowia publicznego należy je zdelegalizować, ponieważ społeczeństwo musi otrzymać jasny sygnał, że mamy do czynienia ze złem.

Handel dopalaczami generuje ogromne pokłady krzywdy ludzkiej i niegodziwości, dlatego symbolika przestrzeni publicznej musi być w pełni klarowna – wolna od wszelkiej niegodziwości. W kwestii dopalaczy nie ma miejsca na rozwiązania pośrednie, bo rozwiązania pośrednie zawsze będą formą legalizacji tych groźnych używek. Oczywiście działania nie mogą ograniczać się jedynie do delegalizacji i zamknięcia sklepów. Same zakazy nie wystarczą, ponieważ problem należy rozwiązać systemowo.

Istotnym elementem walki z tym patologicznym zjawiskiem powinna być również rzetelna edukacja młodzieży, ale przede wszystkim zainicjowanie szeregu programów wychowawczych nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale także dla dorosłych. Istotną rolę w tym względzie może odegrać ścisła współpraca instytucji publicznych i samorządów z Kościołem katolickim.

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u