Już na sam dźwięk jego imienia propagatorzy wszelkich dewiacji i obyczajowych aberracji zapominali o głoszonych przez siebie sztandarowych "wartościach". Tam gdzie pojawiał się arcybiskup Fuldy Johannes Dyba kończyły się tolerancja i pluralizm, a nierzadko także osobista kultura, a zaczynała się nieukrywana wręcz zoologiczna nienawiść. Swoimi wypowiedziami jak żaden niemiecki hierarcha doprowadzał do histerii środowiska antykatolickie oraz "katolickich reformatorów", którzy za cel swoich działań postawili zamienienie się miejscami z Panem Bogiem.