Ponad 50 tys. książek spalili islamscy rebelianci w jednej z chrześcijańskich bibliotek w mieście Trypolis na południu Libanu. Sprawcy tego barbarzyńskiego czynu oskarżyli właściciela księgozbioru o bluźnierstwo przeciwko Mahometowi. Według obecnych na Bliskim Wschodzie przedstawicieli organizacji monitorujących przestrzeganie wolności religijnej w tym regionie, świat muzułmański pogrąża się w „histerii przemocy”.
Do tego bandyckiego aktu doszło w piątek 3 stycznia br. Podłożony nocą ogień strawił dwie trzecie z około 80 tys. książek i rękopisów w bibliotece Al-Saeh należacej do greckokatolickiego księdza Ibrahima Surudża. Podpalacze wzięli na cel ks. Surudża z powodu wydrukowanej z internetu broszury rzekomo obrażającej Mahometa, jaką ktoś znalazł w jednej z książek z jego biblioteki. Kiedy Surudż spotkał się z lokalnymi przywódcami społeczności islamskiej, zaprzeczył jakoby miał cokolwiek wspólnego z tą broszurą.
W obronę wziął duchownego także gen. Imad Ajjubi z międzynarodowych sił bezpieczeństwa, który potępił przypisywanie ks. Surudżowi jakichkolwiek związków z rozpowszechnianiem bluźnierczej broszury. – Ojciec Surudż nie ma nic wspólnego z artykułem, a źródło strony, na której został opublikowany 7 stycznia 2010 r. jest w Danii – powiedział Ajjubi.
Robert P. George, przewodniczący Amerykańskiej Komisji ds. Wolności Religijnej na Świecie (USCIRF) powiedział, że spalenie księgozbioru jest kolejnym zagrożeniem dla wolności religijnej w regionie. – Naprawdę zła wiadomość jest taka, że to nie jest nic niezwykłego – powiedział szef organizacji, która monitoruje rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie, po tzw. arabskiej wiośnie i wybuchu wojny domowej w Syrii. Podkreślił on potrzebę wzmocnienia ochrony wolności religijnej na całym świecie, aby zapobiec podobnym atakom.
W sobotę setki Libańczyków demonstrowało swoje poparcie dla księdza Surudża. – W świecie muzułmańskim szybko rozprzestrzeniają się płomienie gwałtownej histerii wobec wszystkich dostrzeganych zagrożeń dla islamu – powiedziała Nina Shea, dyrektor Centrum na rzecz Wolności Religijnej Instytutu Hudsona. Potępiła ona rządy Arabii Saudyjskiej i Iranu za prześladowanie chrześcijan i wezwała Organizację Współpracy Islamskiej (OIC), aby zakończyła swoją światową kampanię rozpalania namiętności przeciw chrześcijanom pod pretekstem obrazy uczuć religijnych.
Shea wezwała OIC do całkowitej zmiany kursu i potępienia przemocy, której ofiarą 3 stycznia stała się chrześcijańska biblioteka w Libanie, a jeszcze bardziej stanowczego potępienia przemocy wobec mniejszości chrześcijańskich we wszystkich częściach świata arabskiego.
W kontekście piątkowego aktu przemocy, szef USCIRF nawiązał do wojny domowej sprzed blisko 25 lat, która miała także podłoże religijne. – To zmierza w prostej linii do odnowienia się libańskiej wojny domowej z lat 1975-1990. Jeśli podróżujesz po Libanie, tak jak ja, to zaczniesz zauważać punkty kontroli sił bezpieczeństwa. Kraj cierpi z powodu aktów przemocy, często także motywowanych religijnie – powiedział Robert P. George, przypominając, że stolica kraju, Bejrut był zwany kiedyś Paryżem Bliskiego Wschodu. – Było to możliwe w mieście, gdzie ludzie różnych wyznań żyli razem w pokoju – przypomniał przewodniczący USCIRF, wymieniając różne obecne w Libanie wyznania: katolików różnych obrządków, prawosławnych oraz muzułmanów – sunnitów i szyitów.
George ubolewał, że obecne od dwóch tysięcy lat na Bliskim Wschodzie historyczne społeczności chrześcijańskie zanikają na naszych oczach. Wspomniał przy tym swoich krewnych, którzy uciekli z Syrii. – Rodzina mojego ojca to Syryjczycy ze starożytnej antiocheńskiej społeczności prawosławnej. Żyli spokojnie z ich muzułmańskimi sąsiadami, byli w stanie wieźć normalne życie, a teraz uciekli. Życie w ich własnym kraju stało się dla nich niemożliwe – musieliby żyć w całkowitym strachu – ubolewał szef USCIRF, dodając, że jego organizacja nakłania administrację prezydenta Obamy, aby uczyniła przestrzeganie wolności religijna priorytetem w stosunkach zagranicznych.
George podkreślił, że obowiązkiem każdego rządu jest zapewnienie wolności religijnej oraz zapobieganie czynom jej zagrażającym i karanie tych, którzy ją naruszają. W jego przekonaniu to libański rząd ponosi odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa ludziom, „którzy są poniewierani jak ten kapłan” i ukaranie sprawców napadu.
Ale – jak stwierdził – rządy nie powinny tego robić, tylko po to, aby mieć dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, lecz dlatego, że jest to dla kraju po prostu korzystne. George argumentował, że sukces gospodarczy i polityczny kraju zależy od tego jak szanuje wolność religijną. – Jeśli chcemy, aby kraj się rozwijał, należy zagwarantować wolność religijną. To jest słuszne w odniesieniu do Libanu, to jest słuszne w odniesieniu do Syrii, to jest słuszne w odniesieniu do każdego miejsca na świecie – powiedział przewodniczący USCIRF.