Upadek obyczajów w Polsce jest faktem. Na przystankach, skwerach, środkach komunikacji, a nawet w szkołach wśród młodzieży, a nierzadko i dzieci dominuje splugawiona wulgaryzmami mowa. Właściwie, ze względu na brak normalnej składni, reguł fleksyjnych i proporcje pomiędzy słowami a wulgaryzmami, trudno ten pozbawiony semantycznego znaczenia bełkot nazwać mową.