Znajomość Ewangelii sprawiła, że Tolkien podchodził do życia i historii świata z nadzieją. Pomimo ciemności, które dotknęły jego samego i krewnych, wierzył, że ostatecznie nastąpi zwycięstwo, że zło - chociaż wydaje się wszechobecne i potężne – w końcu przegra. Tę wiarę Tolkien uwiecznił szczególnie na kartach Władcy pierścieni. Jest to o tyle dziwne, że w tej epopei nie znajdziemy ani jednej wzmianki o Bogu. Nie pojawia się też słowo o religii. Nie ma kultu i świątyń. Wydaje się, że Śródziemie to świat, w którym bogowie nie istnieją, że jest to rzeczywistość laicka, pogańska, areligijna. Jednak sam pisarz powiada, że Władca pierścieni jest oczywiście z gruntu religijnym i katolickim dziełem.