II. Naturalne poznanie Boga
W związku z trzecią dystynkcją pytam najpierw o poznawalność Boga. Poszukuję więc przede wszystkim, czy Bóg jest poznawalny w sposób naturalny przez intelekt człowieka w życiu doczesnym.
Za i przeciw
Argumentuję, że nie:
Filozof w III księdze O duszy twierdzi , że wyobrażenia tak się mają do intelektu, jak rzeczy zmysłowo odczuwalne do zmysłu. Lecz zmysł nie odczuwa niczego poza tym, co zmysłowo odczuwalne, a więc intelekt nie poznaje niczego oprócz tego, czego wyobrażenie może być uchwycone przez zmysł. Bóg natomiast nie posiada [swojego - dop. tłum.] wyobrażenia, nie jest też wyobrażeniem, ani też czymś wyobrażalnym, a zatem etc.
Także w II księdze Metafizyki: jak oko sowy ma się do światła słońca, tak intelekt nasz ma się do tych rzeczy, które są najbardziej jawne w naturze. Lecz tam jest niemożliwość [pełnego poznania intelektualnego - dop. tłum.], a więc i tutaj [tj. w przypadku Boga - dop. tłum.].
Podobnie w I księdze Fizyki: nieskończone, jako nieskończone jest nieznane. Oraz w II księdze Metafizyki: nie przydarza się poznawać nieskończoną ilość rzeczy, a więc także coś nieskończonego, ponieważ dysproporcja pomiędzy skóczonym intelektem i czymś nieskończonym oraz nieskończoną liczbą rzeczy wydaje się taka sama, dlatego, że oddalenie pomiędzy nimi jest jednakowe, a nie mniejsze.
Również Grzegorz w Komentarzu do Księgi Ezechiela: niezależnie od tego, jak dalece nasz umysł byłby doskonalony w kontemplacji Boga, to i tak nie dotrze do tego, czym On sam jest, lecz tylko do tego, co jest pod Nim [bytowo - dop. tłum.].
Przeciwko:
V księga Metafizyki: Metafizyka jest teologią o Bogu oraz dotyczy zasadniczo rzeczy boskich, a więc etc. A zatem w jej akcie, mianowicie w aktualnym rozważaniu substancji oddzielonych leży szczęśliwość ludzka.
Zasadnicza część kwestii
Ustalenia początkowe:
W pierwszej kwestii nie było potrzeby rozróżniania czy Bóg może być poznany negatywnie lub pozytywnie, ponieważ negacja jest poznawana tylko przed afirmacją na podstawie II księgi Hermeneutyki oraz IV księgi Metafizyki . Jest także jasne, że żadnych negacji o Bogu nie poznajemy inaczej, jak tylko dzięki afirmacjom poprzez które usuwamy jakieś inne nie dające się połączyć z tymi afirmacjami składniki.
Samych negacji zaś także nie darzymy najwyższą miłością.
Podobnie też albo negacja jest chwytana [intelektualnie - dop. tłum.] dokładnie, albo jest orzekana o czymś [innym - dop. tłum.]. Jeśli negacja jest chwytana precyzyjnie, jak na przykład "nie bycie kamieniem", to coś takiego niczemu bardziej nie przysługuje, niż Bogu, ponieważ czysta negacja jest orzekana o bycie i niebycie. W ten sposób więc Bóg byłby poznawany nie więcej, niż nicość lub chimera. Jeśli więc Bóg byłby poznawany, jako negacja orzekana o czymś, to wówczas poszukuję owego wydobytego [z negacji - dop. tłum.] pojęcia dzięki któremu owa negacja jest poznawana, jako prawdziwa. To pojęcie będzie albo pozytywne, albo negatywne. Jeśli jest pozytywne to mamy już zdanie [udowodnione - dop. tłum.]. Jeśli zaś negatywne, to pytam, jak poprzednio. Albo negacja jest chwytana precyzyjnie, albo jest orzekana o czymś. Jeśli na pierwszy sposób, to niczemu tak to nie przysługuje, jak Bogu. Jeśli jednak jest orzekana o czymś, jak to wcześniej [zostało określone - dop. tłum.], to gdyby nawet nie wiadomo, jak dalece poszłoby się w negacjach i tak, albo Bóg nie zostałby poznany bardziej, niż nicość, albo też zostałby uchwycony w jakimś pojęciu pozytywnym, które jest pierwsze [względem negacji - dop. tłum.].
Po drugie nie było powodu do rozróżniania pomiędzy poznaniem istoty Boga i Jego istnienia , ponieważ w zaproponowanej tezie poszukuję pojęcia prostego dzięki któremu jest poznawane bytowanie [Boga - dop. tłum.] za sprawą intelektu łączącego i dzielącego. Nie poznaję bowiem nigdy o czymś, czy jest (istnieje), gdybym nie posiadał jakiegoś pojęcia granicy [tj. pojęcia oznaczającego już jakoś to bytowanie - dop. tłum.] tego czegoś, czego bytowanie poznaję. Tutaj więc poszukuje się takiego właśnie pojęcia.
Po trzecie nie trzeba na wstępie rozstrzygać, czy w ogóle [Bóg - dop. tłum.] jest, skoro kwestia dotyczy prawdy zdania lub samego bytowania Boga, ponieważ jeśli tylko On w ogóle może być, to pytam o prawdę zdania w którym bytowanie (istnienie) występuje jako orzeczone o podmiocie . Do uchwycenia prawdy o tym pytaniu lub zdaniu, trzeba jednak najpierw uchwycić [intelektualnie - dop. tłum.] pojęcia wchodzace w jego skład. Teraz więc pytanie dotyczy tego, czy w ogóle jest możliwe proste pojęcie tego podmiotu.
Po czwarte nie wato rozróżniać pomiędzy pojęciem naturalnym a nadprzyrodzonym, jako że poszukuje się naturalnego [pojęcia Boga - dop. tłum.]
Po piąte nie warto także rozróżniać pomiędzy naturalnym mówieniem o naturze w rozumieniu absolutnym a mówieniem o naturze ze względu na stan obecny.
Po szóste wreszcie nie warto rozróżniać pomiędzy poznaniem Boga w stworzeniu [czyli przez skutki - dop. tłum.] a poznaniem Go w Nim samym , ponieważ jeśli do poznania Boga dochodziłoby na podstawie stworzenia podobnie, jak poznanie dyskursywne rozpoczyna się od stworzenia, to pytam, w jakiej konkluzji zawiera się to poznanie. Jeśli w Bogu, to jest w Nim samym, to mam już to czego poszukiwałem, ponieważ szukam właśnie owego pojęcia Boga, które ujmuje Go w Nim samym. Jeśli nie przedstawia ono Boga w Nim samym, lecz w swtorzeniu, to wówczas będzie kresem i początkiem dyskursu, w konsekwencji zaś nie będzie żadnej wiedzy o Bogu, a przynajmniej tak długo, aż intelekt nie wyjdzie poza przedmiot, który jest początkiem rozumowania i nie dojdzie do ostatniego pojęcia dyskursu [o Bogu - dop. tłum.].
W odniesieniu do umysłu jest zatem następujące pytanie: czy intelekt człowieka w życiu doczesnym może posiadać pojęcie proste, w którym jest uchwycony Bóg.