Współczesna cywilizacja zachodnia jest budowana na bezprecedensowej pogardzie dla ludzkiego życia. Jej aktami fundacyjnymi stały się ludobójstwa jakich świat nie znał od zamierzchłej starożytności do końca Średniowiecza. Począwszy od reformacji, która przyniosła Europie szereg krwawych wojen religijnych, poprzez miliony ofiar rewolucji francuskiej, bolszewickiej i dwóch wojen światowych, a na współczesnej hekatombie dzieci nienarodzonych kończąc. W tę szatańską duchowość szczególnie wpisują się nie tylko akty ludobójstwa dokonywane na masową skalę przez Niemców pod rządami Adolfa Hitlera i Rosjan pod rządami Józefa Stalina, lecz także ataki atomowe na japońskie miasta, jakich dopuściły się rządzone przez „światłych” masonów „cywilizowane” Stany Zjednoczone u schyłku II wojny światowej.





Dlaczego krzewienie ”socjalistycznej rzeczywistości” przez apostołów ”równości i sprawiedliwości społecznej” napotyka na trudności w Europie, a obywatele Szwecji ochoczo kneblują samych siebie? Dlaczego delegacje rządowe państw europejskich jadą do tego kraju by zrozumieć, jak to się dzieje, że można w Szwecji przeprowadzać różne ustawy antyobywatelskie przy zupełnej ciszy, braku protestów, a nawet za aprobatą obywateli? Czy budowanie pansocjalizmu europejskiego zakamuflowanego dziś jako ”system demokratyczny”, przypominającego w ogólnych zarysach łagodniejszą wersję Trzeciej Rzeszy Hitlera czy Włoch Mussoliniego, natrafiło w tym kraju na szczególnie podatny grunt pod jego fundament? A jeśli tak, to dlaczego? Dlaczego ludzie sami zakładają sobie pętlę na szyję?
Kim są Węgrzy, albo dokładniej – kim byli Madziarowie? Na to pytanie, mimo usilnych starań, do dziś dnia nie znaleziono w pełni naukowego wyjaśnienia. W jakimś jednak stopniu dzisiejsi Węgrzy są potomkami etnicznymi i kulturowymi Madziarów.
Bez zerwania z przeszłością, z monopolem jednej grupy, bez prywatyzacji, wolnego rynku, reformy ubezpieczeń emerytalnych, bez stworzenia konkurencji postęp nie byłby możliwy. Mam dużą satysfakcję widząc, że naszą drogą podąża Argentyna, Brazylia czy nawet maleńki Salwador. Zamiast być pochodnią rewolucji, od której spłonęłaby cała Ameryka Łacińska, stajemy się pochodnią pokoju, postępu i wolności, bez których nasze sukcesy nie byłyby możliwe.








