Niemniej, nie wszyscy mieszkańcy stolicy popierali tak jawnie wyrażaną niechęć do Rosjan, tym bardziej że wojsko imperatorowej zachowywało się w Warszawie — zgodnie zresztą z zaleceniami, jakie dostało — na ogół poprawnie. I. Branicka uważała, że stan ten należy utrzymać, a życie sobie „ułatwić grzecznym z nimi obchodzeniem się”34. S. Bukar, będący wówczas w stolicy, przedstawił inny obraz Warszawy. Z opisu tego pamiętnikarza wynika, że elity społeczeństwa szlacheckiego szybko przeszły do porządku dziennego nad zaszłymi zmianami oraz obecnością Rosjan w Polsce i że „serca i umysły nadzwyczaj prędko uspokajać się zaczęły”





Lisowczycy walczyli od granic Francji po Moskwę (a paru z nich dotarło w latach 20. aż nad Jenisej) i od północnych Włoch oraz granic Turcji po ujście Wisły i Finlandię, jak zaświadczał pułkownik Kleczkowski: „…najrzeliśmy i do Finlandiej z niepożytkiem w ludziach i miasteczkach jego”. Dali się poznać całej Europie i nigdzie ich taktyka nie okazała się zawodna: wojskom wschodnim przeciwstawiali siłę ognia, a Zachodowi – szybkość i podstęp wojenny, tak jak zakładali teoretycy w XVI wieku.
Rok 1939 jest ważnym rozdziałem w historii granicy węgiersko-polskiej. Masowe przekraczanie granicy polsko-węgierskiej przez żołnierzy polskich rozpoczęło się 20 września, a zakończyło się na początku października. Powołując się na źródła wojskowe do obozów dla internowanych skierowano 4 819 oficerów, 32 436 żołnierzy i 1 311 osób cywilnych. Ze spisanych wspomnień dowiadujemy się, że szukający na Węgrzech schronienia polscy żołnierze z wdzięcznością wspominają ludzi, którzy im pomagali. Jednocześnie muszę nadmienić, że bardzo wielu sympatyzujących z Niemcami ludzi nie patrzyło łaskawym wzrokiem na pomoc okazywaną Polakom. W parlamencie węgierskim miało to swój oddźwięk (18 października 1939 roku interpelacja Mátyása Matolcsy, oraz 5 czerwca 1940 roku interpelacja Jánosa Tóth). W armii wydano osobny rozkaz, aby polskich oficerów uchronić od niebezpieczeństwa. Jako podstawę rozkazu stanowiło to, że „Zdarzało się, że niektórzy – głównie w towarzystwie młodych oficerów, prawdopodobnie na skutek odczuwanej w stosunku do polskiego narodu lub polskiej armii nadmiernej sympatii, w sposób nieprzemyślany, wielokrotnie okazywali antyniemieckie nastawienie.”
17 września 1939 roku tuż przed północą, na wieść o wkroczeniu bolszewików, opuszczają Polskę przez granicę z Rumunią: prezydent Ignacy Mościcki, premier Felicjan Sławoj-Składkowski oraz Naczelny Wódz Edward Rydz-Śmigły. Marszałkowi zastępuje drogę płk Bociański, który, chcąc bronić honoru polskiego żołnierza, strzela sobie w serce na oczach zwierzchników.
Ciało zmarłego przewieziono do Lwowa, gdzie rano 22 października 1928 r. odbył się uroczysty pogrzeb bohatera. Pochowany został na cmentarzu Orląt Lwowskich. Władze nie chciały większego rozgłosu związanego z pogrzebem, uroczystości żałobne starano się więc ograniczyć do minimum. Przemowę nad grobem wygłosił między innymi dawny adiutant generała – Aleksander Skrzyński, który ograniczył się tylko do wyliczenia zasług z I wojny światowej, nie wspominając ani słowem o Bitwie Warszawskiej czy obronie Lwowa.








