Grafomańskim piórem czcząc czerwoną hołotę, czyli inteligent jako dziejowa szmata

niedziela, 16 września 2012 22:27 PP
Drukuj

 

I wie każdy - od starca do dziecka -
że najbardziej potężna na świecie
jest ojczyzna nasza radziecka,
a my wierne jesteśmy jej dzieci.
Jerzy Putrament, Nasza Ojczyzna


W pierwszych dniach września 1939 roku, na terenach wschodnich Polski, zjawiły się wielkie rzesze naszych rodaków uchodzących przed nacierającymi Niemcami. Ziemie kresowe stały się po 17 września rajem dla sympatyków komunizmu. W zajętym przez Sowietów Lwowie znalazła się grupa polskich pisarzy, która podjęła z nimi współpracę.

Ze wstydem i zażenowaniem mówimy o kolaboracji Polaków z Niemcami i Sowietami, choć ta druga w oczach PRL-owskich władz uchodziła za godną pochwały. Jesienią 1939 roku w orbitę sowieckiej ideologii weszła grupa polskich twórców, wpisując się do Związku Pisarzy Radzieckich Ukrainy. Nazwiska naszych rodaków błyszczały obok portretów Stalina w „Czerwonym Sztandarze”, „Nowych Widnokręgach” i „Almanachu Literackim”. Na łamach tych pism z furią i nienawiścią szkalowali Polskę i jej międzywojenną historię i politykę. Należy jednak pamiętać, że wielu z nich miało żydowskie pochodzenie. I dziwić się temu można, bowiem w Związku Sowieckim syjonizm był zakazany, bezczeszczono synagogi, a każdy żyd musiał mieć narodowość żydowską wpisaną do paszportu. Największą jednak hańbą było podpisanie rezolucji popierającej włączenie Lwowa i Kresów do Ukrainy Radzieckiej. Podpisali ja: Borejsza, Boy-Żeleński, Broniewski, Dan, Górska, Kuryluk, Lec, Pasternak, Polewka, Skuza, Szemplińska, Szirer, Wat i Ważyk.

Którzy z nich najbardziej byli oddani władzy sowieckiej? Na czele kolaborującej z Sowietami grupy pisarzy stanęła Wanda Wasilewska, która pisała w języku polskim, ale jej twórczość zaliczano do literatury sowieckiej. Ojciec Wandy Wasilewskiej – Leon – pierwszy w odrodzonej Polsce Minister Spraw Zagranicznych, wziął czynny udział w polskiej delegacji na konferencję pokojową Polski ze Związkiem Sowieckim w 1921 roku. Był też przewodniczącym Polskiej Komisji Granicznej, która z analogicznymi delegatami Rosji Sowieckiej wytyczyła w terenie granicę ustaloną Traktatem Ryskim. To, co było dumą i wielkim osiągnięciem tego wybitnego polityka, przekreśliła jego córka, która odegrała we Lwowie od września 1939 roku haniebną rolę, kierując, według radzieckich dyrektyw, kolaboracyjną grupą pisarzy polskich i popierając równocześnie zabór Kresów. Sam Stalin wychwalał jej grafomańską twórczość. Była renegatką i zwolenniczką deportacji Polaków w głąb Związku Sowieckiego. W 1964 roku zmarła tam, podobno śmiercią samobójczą.

Tadeusz Żeleński-Boy, jako uciekinier, pojawił się we Lwowie 10 września 1939 roku. Po zajęciu Lwowa przez Sowietów, okazał się pisarzem mającym z władzą sowiecką stosunki bezkolizyjne, a nawet bardzo przyjazne.

Nazwisko Żeleński nie było lwowianom obce. W latach 1885-1907 ojciec Boya – Władysław Żeleński – wybitny polski kompozytor, wystawiał tu swoje opery i zdobył uznanie lwowskich melomanów. Niestety, nie można tego powiedzieć o jego synu, Tadeuszu Żeleńskim – Boyu, który w okresie pierwszej okupacji sowieckiej Lwowa i panującego wtedy straszliwego terroru, należał, obok Wandy Wasilewskiej, do najczęściej drukowanych pisarzy w prasie sowieckiej. Brał też udział w konkursach i uroczystościach związanych z datą 17 września, która Polaków była datą wejścia bolszewików na Kresy, a dla komunistów – uroczystą datą wyzwolenia Lwowa i Kresów spod panowania polskiego. Był też Boy aktywnie działającym członkiem prezydium Związku Pisarzy Radzieckich we Lwowie. Nieco później miał on podobno powiedzieć: „Pomyliliśmy się wszyscy. Oszukali nas. To jest zwyczajny imperializm, goniący za podbojem i operujący oszukańczą, zbrodniczą frazeologią. (…) To najstraszniejsza niewola myśli, jaką znają dzieje”. Jednak w pamięci lwowian zapisał się Boy jako pisarz oddany władzy sowieckiej.

Dziś niektórzy liberałowie uważają, że obwinianie Boya o współpracę z Sowietami to dzieło polskiego ciemnogrodu, który atakował go jeszcze przed wojną. A przecież to wówczas polska lewica zasługi Boya widziała w ogłoszeniu duchowieństwa „okupantem Polski”, w liberalizowaniu przerywania ciąży i swobody obyczajowej. W czasie, gdy we Lwowie szalał sowiecki terror, Boy-Żeleński otrzymał nagrodę pięciu tysięcy rubli, wręczoną mu przez naczelnika Obkomu. Na oczach Boya dokonano aresztowania jego kolegów, pisarzy: Wata, Broniewskiego, Peipera, Skuzy i innych znanych w Polsce twórców. Dnia 26 listopada 1940 roku Boy, przewodnicząc sowieckim obchodom osiemdziesiątej piątej rocznicy śmierci Adama Mickiewicza, powiedział, że „radziecki Mickiewicz opowiedziałby się przy „<Czerwonym Sztandarze>”. W liście do Chruszczowa napisano: „Zebranie inteligencji starego ukraińskiego miasta Lwowa”. Ten list podpisał też Boy. Lista pisarzy polskich kolaborujących z Sowietami była długa.

Na jej czele znajdowali się Wanda Wasilewska i Tadeusz Żeleński-Boy. Następnie Jerzy Putrament – późniejszy oficer propagandowy w armii Berlinga, Adolf Rudnicki – zdecydowany zwolennik Sowietów, Elżbieta Szemplińska – rywalka Wandy Wasilewskiej, Pesach Stark (Julian Stryjkowski) – pisarz żydowskiego pochodzenia, płomienny wielbiciel Związku Radzieckiego i Stalina, Stanisław Jerzy Lec – najaktywniejszy zwolennik Sowietów. W 1950 roku wyemigrował do Izraela, skąd po dwóch latach powrócił do Polski. Leon Pasternak był czołową postacią wśród kolaborujących pisarzy Lwowa, trwał przy poglądach komunistycznych, nawet po ujawnieniu zbrodni Stalina przez Chruszczowa. Od 1936 roku był on aktywnym członkiem Komunistycznej Partii Polski i współzałożycielem komunistycznego pisma „Lewar”. Za działalność rewolucyjną osadzono go w Berezie Kartuskiej, gdzie trzymano siedmiuset siedemdziesięciu jeden więźniów, zaś w tym samym czasie, w sowieckich łagrach więziono czternaście milionów ludzi. Jan Brzoza – przedwojenny komunista, należał do Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Bardzo lojalnymi i oddanymi bolszewikom byli też Adam Ważyk, Julian Przyboś, Lucjan Szenwald, Mieczysław Jastrun, Jerzy Parecki, Jerzy Borejsza, Aleksander Dan, pseudonim Weintraub, Karol Kuryluk, Halina Górska, Adam Polewka i inni.

W 1939 roku ujawnili się we Lwowie też tacy pisarze, którzy z miejsca starali się usilnie przypodobać władzy radzieckiej. Niektórzy z nich, jak Jerzy Parecki, Leon Pasternak, Jerzy Borejsza, Jerzy Putrament i Lucjan Szenwald, którego imię nosi do dziś jedna z ulic Tarnowa, według ówczesnych pisarzy polskich byli uważani za zdrajców obciążających kolegów przed sowieckim NKWD. Lucjan Szenwald w pierwszą rocznicę zajęcia Lwowa przez Armię Czerwoną opublikował w „Czerwonym Sztandarze” Poemat kolektywny ku czci wyzwolenia. Tego wierszydła, pełnego służalczości wobec sowieckich okupantów, musieliśmy się uczyć na pamięć w sowieckiej szkole, do której polska młodzież, niestety, miała obowiązek chodzić.

Jaką rolą odegrał we Lwowie – mieście okupowanym od 1939 roku przez Sowietów – Władysław Broniewski, z jednej strony uczestnik wojny z Sowietami, zaś z drugiej – „kłaniający się rosyjskiej rewolucji czapką do ziemi”? Władysław Broniewski przybył do Lwowa z całą masą uciekinierów we wrześniu 1939 roku, gdzie – po zajęciu Lwowa przez Sowietów – złożył podpis pod oświadczeniem grupy pisarzy polskich popierającej rozbiór Polski i przyłączenie Kresów i Lwowa do ZSRR. W miarę upływu czasu Władysław Broniewski nie godził się z polityką sowiecką. W 1920 roku walczył przecież z bolszewikami, był kapitanem wojska polskiego i – jak sądzono – odezwał się w nim patriotyzm. Nie pisał do „Czerwonego Sztandaru” i stronił od Klubu Pisarzy Radzieckich. Aresztowano go 23 stycznia 1940 roku, wraz z grupą polskich pisarzy. W więzieniach i łagrach sowieckich przybywał do czasu amnestii. Po zwolnieniu, wyjechał z armią generała Władysława Andersa. Po ustaniu działań wojennych, powrócił do Ojczyzny i uważał się, co było dużym zaskoczeniem, za poetę komunistycznego.

Jaką rolę odegrał we Lwowie warszawski poeta okresu międzywojennego Mieczysław Braun? Mieczysław Braun zamieszczał swoje artykuły i przekłady na łamach „Czerwonego Sztandaru” w początkowym okresie jego istnienia. Maria Czapska zanotowała takie wyznanie tego poety: „Ja nie chcę oklaskiwać – lecz muszę. Ja nie chcę, by Lwów stał się sowiecki, lecz sto razy dziennie mówię co innego… Śród tych ludzi staję się zbrodniarzem. U Niemców grozi śmierć fizyczna, tu jest śmierć ducha…”. Mieczysław Braun, ryzykując życie, przedarł się w 1940 roku ze Lwowa do Warszawy, gdzie zginął w getcie, w 1942 roku.

Wśród polskich pisarzy znaleźli się we Lwowie tacy, którzy zachowali godność i honor polskiego pisarza, nie podejmując współpracy z bolszewikami. Była to dość liczna grupa. W okupowanym przez Sowietów Lwowie znalazła się Maria Dąbrowska, która nie podjęła z okupantem współpracy. Po kilku miesiącach przedarła się ze Lwowa do Warszawy. Beata Obertyńska i Herminia Nagler – po aresztowaniu i gehennie w sowieckich łagrach i więzieniach – cudem ocaliły życie. Po pobycie w sowieckich więzieniach, pisarz chłopski, Marian Czuchnowski, szczęśliwie uszedł z życiem. Wacław Grubiński za swoją twórczość został skazany na karę śmierci. Po ułaskawieniu, zesłano go do łagru. Adam Ciołkosz – znany działacz pepeesowski – wyzbył się wszelkich złudzeń po 17 września 1939 roku i we Lwowie, pod okupacją sowiecką, nie przyłączył się do grupy pisarzy współpracujących z Sowietami. Przez Rumunię przedarł się na Zachód. Prawdziwymi Polakami okazali się także: Ostap Ortwin, Teodor Parnicki, Gustaw Herling-Grudziński, Zygmunt Nowakowski i Bruno Schulz. W głąb Związku Sowieckiego wywieziono Winawera, Skuzę, Raorta, Sterna, Broniewskiego i Wata.

Wymieniono wiele nazwisk polskich pisarzy, których wojna zapędziła w 1939 roku do Lwowa. Wśród nich byli tacy, co nie zapomnieli, że są Polakami, wielu z nich represjonowano. Ale byli i tacy, którzy popełnili wielkie przestępstwo przeciw naszemu narodowi – byli ludźmi oddanymi bolszewikom. Tych pisarzy w czasach PRL-u za ich działalność sowicie nagradzano.

Możemy zadać sobie dziś już tylko pytanie, czym kierowała się część polskich pisarzy, którzy we Lwowie w 1939 roku podpisali rezolucję popierającą włączenie polskich ziem kresowych do Związku Sowieckiego i oddali swój talent na usługi okupanta sowieckiego?

Spójrzmy na okupowany Lwów. Tragiczna w skutkach decyzja uznania mieszkańców Kresów za obywateli Związku Sowieckiego była pogwałceniem konwencji międzynarodowych i spotkała się z protestem polskiego rządu w Londynie. Do Związku Sowieckiego wywieziono w latach 1939-1941 ponad milion polskich obywateli z Kresów. W potwornych warunkach, w bydlęcych wagonach, bez możliwości ich ogrzania, w mrozie ponad trzydziestostopniowym, wywożono starców, dzieci, a nawet matki z dwudniowymi niemowlętami. Noworodki wywożone z podlwowskich wsi w ochronie przed mrozem owijano słomą. Zesłańcom w czasie wywózki skąpiono wody, wskutek czego matki traciły pokarm. W tej tragicznej sytuacji tylko w nielicznych przypadkach udawało sie ochronić te dzieci przed zamarznięciem i śmiercią głodową. W tym strasznym dla Lwowian czasie miasto ogarnęła fala represji i aresztowań. W samym Lwowie pod koniec 1939 roku aresztowano około tysiąca polskich oficerów, których natychmiast rozstrzeliwano. Z dumą trzeba powiedzieć, że mimo represji, w tym okresie powstało i rozwinęło się we Lwowie polskie życie podziemne, choć konspiracja była w takich warunkach bardzo trudna i niszczona skutecznie przez bolszewików. Mimo to, działały konspiracje młodzieżowe, najczęściej harcerskie – jako Szare Szeregi. Organizacje te zostały rozbite w połowie 1940 roku. Bardzo trudną sytuację miał też Związek Walki Zbrojnej – czyli późniejsza Armia Krajowa – tępiony przez bolszewików z całą zaciekłością. Patriotów i emisariuszy tej organizacji dziesiątkowano i rozstrzeliwano w więzieniach lwowskich, które były zapełnione polskimi patriotami i konspiratorami, wśród których byli więzieni generałowie – Władysław Anders i Leopold Okulicki.

Przeprowadzili też Sowieci „reformę” szkolnictwa. Uniwersytetowi Lwowskiemu, noszącemu imię Jana Kazimierza, nadano imię Iwana Franko. Zlikwidowano wiele katedr na wydziale humanistycznym, prawa i teologii. W kaplicy uniwersyteckiej zainstalowano Klub Komunistyczny, a figura Matki Bożej została zastąpiona portretem Stalina, pod którym, nadal się świeciła dawna lampka oliwna. To wszystko działo sie na oczach lwowian. A czy mogli tego nie widzieć kolaborujący z Sowietami pisarze?

Ku pokrzepieniu serc trzeba jednak dodać, że w otoczeniu kolaborujących pisarzy działał pisarz ryzykujący życiem swoje tam uczestnictwo, bowiem uczestniczył w konspiracji i miał kontakty ze Związkiem Walki Zbrojnej. Był nim Stanisław Wasylewski.