De profundis, czyli doczesne obowiązki synów marnotrawnych

poniedziałek, 04 stycznia 2016 14:40 Krzysztof Niewola
Drukuj

Tags: Auto da fé | Lewiatan | Wiara

 

Wy jesteście solą dla ziemi.
Wy jesteście światłem świata.

(Mt 5,13-16)

Jako chrześcijanie nie możemy zapominać, że choć czasem bywamy synami marnotrawnymi, to mimo wszystko jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga. Dlatego nie dla przysłowiowego „wyścigu szczurów”, ale do wyższych rzeczy zostaliśmy przez Naszego Ojca stworzeni.

Choć tak jak Jezus możemy śmiało powiedzieć, że Królestwo Nasze nie jest z tego świata to jednak żyjąc tu i teraz na Ziemi, mamy czynić ją sobie poddaną. Mamy nie tylko ujarzmiać jej siły natury, ale również angażować się w życie społeczne, tak by społeczeństwa, w których żyjemy swoim ładem społecznym i prawami przynajmniej choć trochę stawały się bliższe Naszemu Królestwu, które nie jest z tego świata. Nie mogąc na ziemi zaszczepić w pełni Boskich Praw starajmy się, by panujący tu ład społeczny był przynajmniej „ludzki”.

Jako chrześcijanie nie możemy sami izolować się od otaczającego nas świata, ale powinniśmy podejmować nieustanny trud, by ten świat ze swoim porządkiem coraz bardziej upodabniał się do Domu Naszego Ojca.

Totalitarne ideologie komunizmu, faszyzmu i nazizmu zwalczały chrześcijaństwo wiedząc, że prawdziwy chrześcijanin nie może dwóm panom służyć. Obecnie lewackie elity Unii Europejskiej zwalczają chrześcijaństwo posługując się polityczną poprawnością i działaniami socjotechnicznymi, których celem jest rozbicie rodziny, tradycyjnych więzi społecznych i narodowych. Tak zatomizowanemu i rozbitemu społeczeństwu łatwiej będzie narzucić nową totalitarną ideologię, która przy nowych możliwościach inwigilacji i inżynierii społecznej, może doprowadzić do jeszcze większego zniewolenia człowieka.

Wypychanie chrześcijaństwa z przestrzeni społecznej i spychanie go do swoistych katakumb i gett, w których tolerowane jest jeszcze publiczne wyznawanie wiary, dokonuje się to pod pretekstem świeckości państwa czy politycznej poprawności. Nakazują one chrześcijańskiej większości wycofanie się z przestrzeni publicznej, by nie ranić uczuć innych maleńkich mniejszości seksualnych czy wyznaniowych, które są często obce naszej kulturze.  

Jako chrześcijanie nie możemy się dać zepchnąć do kulturowych katakumb. Jeśli dopuścimy do tego, to staniemy się ofiarami politycznej i medialnej przemocy ze strony dobrze zorganizowanej mniejszości. To my jesteśmy większością. To pieniądze chrześcijańskich podatników, którzy są większością, służą mniejszości do zwalczania Kościoła i tradycyjnego ładu społecznego.

Ale to my jesteśmy solą tej ziemi. To ona nadje pożądany smak. W czasach Chrystusa chroniła żywność przed zepsuciem i rozkładem.

Jako chrześcijanie, jak sól chronimy tkankę społeczną przed zepsuciem i rozpadem. Chrześcijaństwo odciskało i dalej odciska na europejskiej kulturze ogromne piętno. To dzięki niemu mogły się w kulturze zachodniej w pełni wykształcić pojęcia wolności i organizacji politycznej społeczeństw. Chrześcijaństwo było i nadal jest swoistym kaftanem bezpieczeństwa, który chronił jednostki i całe społeczeństwa przed szaleństwem tyranów, wyzyskiem dzikiego kapitalizmu i zakusami systemów totalitarnych.

To dzięki wierze w Chrystusa biskup, ksiądz, żołnierz czy zwykły człowiek stojąc przed totalitarną władzą, która rozkazywała mu wykonywać rozkazy i ignorować głos własnego sumienia, potrafił znaleźć w sobie odwagę, by nawet za cenę własnej męczeńskiej śmierci powiedzieć Non possumus.
Jesteśmy światłem tego świata i pomimo naszych ułomności nawet w najciemniejszą noc rozpaczy i prześladowania, jako chrześcijanie będziemy świecić światłem odbitym Naszego Pana wskazując swym własnym marnym przykładem innym zagubionym i wątpiącym drogę do Naszego Pana i Jego Królestwa, które dzięki Bogu nie jest z tego, jakże niedoskonałego świata.

De profundis, czyli doczesne obowiązki synów marnotrawnych

„Wy jesteście solą dla ziemi. Wy jesteście światłem świata.” (Mt 5,13-16)

Jako chrześcijanie nie możemy zapominać, że choć czasem bywamy synami marnotrawnymi, to mimo wszystko jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga. Dlatego nie dla przysłowiowego „wyścigu szczurów”, ale do wyższych rzeczy zostaliśmy przez Naszego Ojca stworzeni.

Choć tak jak Jezus możemy śmiało powiedzieć, że Królestwo Nasze nie jest z tego świata to jednak żyjąc tu i teraz na Ziemi, mamy czynić ją sobie poddaną. Mamy nie tylko ujarzmiać jej siły natury, ale również angażować się w życie społeczne, tak by społeczeństwa, w których żyjemy swoim ładem społecznym i prawami przynajmniej choć trochę stawały się bliższe Naszemu Królestwu, które nie jest z tego świata. Nie mogąc na ziemi zaszczepić w pełni Boskich Praw starajmy się, by panujący tu ład społeczny był przynajmniej „ludzki”.

Jako chrześcijanie nie możemy sami izolować się od otaczającego nas świata, ale powinniśmy podejmować nieustanny trud, by ten świat ze swoim porządkiem coraz bardziej upodabniał się do Domu Naszego Ojca.

Totalitarne ideologie komunizmu, faszyzmu i nazizmu zwalczały chrześcijaństwo wiedząc, że prawdziwy chrześcijanin nie może dwóm panom służyć. Obecnie lewackie elity Unii Europejskiej zwalczają chrześcijaństwo posługując się polityczną poprawnością i działaniami socjotechnicznymi, których celem jest rozbicie rodziny, tradycyjnych więzi społecznych i narodowych. Tak zatomizowanemu i rozbitemu społeczeństwu łatwiej będzie narzucić nową totalitarną ideologię, która przy nowych możliwościach inwigilacji i inżynierii społecznej może doprowadzić do jeszcze większego zniewolenia człowieka.

Wypychanie chrześcijaństwa z przestrzeni społecznej i spychanie go do swoistych katakumb i gett, w których tolerowane jest jeszcze publiczne wyznawanie wiary, dokonuje się to pod pretekstem świeckości państwa czy politycznej poprawności. Nakazują one chrześcijańskiej większości wycofanie się z przestrzeni publicznej, by nie ranić uczuć innych maleńkich mniejszości seksualnych czy wyznaniowych, które są często obce naszej kulturze.

Jako chrześcijanie nie możemy się dać zepchnąć do kulturowych katakumb. Jeśli dopuścimy do tego, to staniemy się ofiarami politycznej i medialnej przemocy ze strony dobrze zorganizowanej mniejszości. To my jesteśmy większością. To pieniądze chrześcijańskich podatników, którzy są większością, służą mniejszości do zwalczania Kościoła i tradycyjnego ładu społecznego.

Ale to my jesteśmy solą tej ziemi. To ona nadje pożądany smak. W czasach Chrystusa chroniła żywność przed zepsuciem i rozkładem.

Jako chrześcijanie jak sól chronimy tkankę społeczną przed zepsuciem i rozpadem. Chrześcijaństwo odciskało i dalej odciska na europejskiej kulturze ogromne piętno. To dzięki niemu mogły się w kulturze zachodniej w pełni wykształcić pojęcia wolności i organizacji politycznej społeczeństw. Chrześcijaństwo było i nadal jest swoistym kaftanem bezpieczeństwa, który chronił jednostki i całe społeczeństwa przed szaleństwem tyranów, wyzyskiem dzikiego kapitalizmu i zakusami systemów totalitarnych.

To dzięki wierze w Chrystusa biskup, ksiądz, żołnierz czy zwykły człowiek stojąc przed totalitarną władzą, która rozkazywała mu wykonywać rozkazy i ignorować głos własnego sumienia, potrafił znaleźć w sobie odwagę, by nawet za cenę własnej męczeńskiej śmierci powiedzieć Non possumus.

Jesteśmy światłem tego świata i pomimo naszych ułomności nawet w najciemniejszą noc rozpaczy i prześladowania, jako chrześcijanie będziemy świecić światłem odbitym Naszego Pana wskazując swym własnym marnym przykładem innym zagubionym i wątpiącym drogę do Naszego Pana i Jego Królestwa, które dzięki Bogu nie jest z tego, jakże niedoskonałego świata.