Na pohybel teleologii, czyli o duchu narodowym w "Pamiątkach Soplicy"

środa, 30 października 2013 11:14 aga
Drukuj

Tags: Kultura | Literatura

Pamiątki Soplicy Henryka Rzewuskiego – to arcytekst prozy gawędowej, który można odczytywać jako próbę odnalezienia własnego stosunku do dziedzictwa dawnej Rzeczypospolitej oraz własnego języka w przedstawianiu przeszłości. Pamiątki Soplicy odniosły wielki sukces wśród współczesnych im czytelników. Nawet przy wyraźnym krytycyzmie niektórych wobec poglądów politycznych Rzewuskiego, wyrażonych na przykład w traktacie publicystycznym Uwagi o dawnej Polsce, podziw dla Rzeczypospolitej, walory estetyczne Pamiątek Soplicy nie zostały zakwestionowane. Tworzą one kanwę „romantycznego sarmatyzmu”.

Seweryn Soplica – narrator i jednocześnie główny bohater – urodzony w roku 1735, opowiada w stylu gawędowym o swoich doświadczeniach życiowych. Luźna kompozycja podkreśla cechy sylwiczne tekstu, który zawiera rozmaite epizody z barwnego życia opowiadacza, mało troszczącego się o uporządkowanie chronologiczne poszczególnych epizodów.

Rzewuski występuje jako redaktor i wydawca rękopisu pod tytułem Pamiątki J. Pana Seweryna Soplicy cześnika parnawskiego, przypadkowo znalezionego podczas pobytu na Litwie. W przedmowie do późniejszego wydania (Lwów 1855) autor rozwija ten wątek automistyfikacyjny i objaśnia, że Seweryn Soplica do niedawna był częstym gościem w  karczmie, w której leży teraz on sam, chorując na febrę. Przeszłość i teraźniejszość stykają się ze sobą:

„Ale w pierwszej przyjemności, jaką na mnie sprawiła rzecz zupełnie dla mnie nowa, tylem się zajął, że zacząłem się wypytywać gospodarza mojego, czyby on nie znał kiedy jakiego pana Soplicy. – «O, dla Boga – odwiedział mnie Żyd – pan Cześnik zawsze tu do mnie zajeżdżał, i zawsze u niego wódkę i brażne woły kupowałem. To był wielki gospodarz i sprawiedliwy pan [...] On był bardzo łaskaw na mnie: kiedy mnie dom się spalił, mnie trzysta rubli pożyczył na wypłat. Choć dużo stary, to co tydzień tu przyjeżdża do kościoła i u mnie perenocuje. On czetwerty rok jak pomar»”.

Postanowienie opublikowania rękopisu Rzewuski uzasadnia, odwołując się do Juliana Ursyna Niemcewicza, który wydał znamienity Zbiór pamiętników historycznych o dawnej Polszcze. W odróżnieniu od Niemcewicza Rzewuski podkreśla, że Pamiątki Soplicy nie sięgają w głąb historii i pokazują przede wszystkim życie codzienne zwykłych, a nie wyłącznie sławnych ludzi. Bliskość wobec bezpośredniej teraźniejszości przydaje gawędom Soplicy szczególnej wartości:

„Że pan Niemcewicz z różnych dzieł zebrał rzeczy, dawnej Polski tyczące się, i głosił je drukiem, pomyślałem sobie, że i to może się zda komu, a jeżeli ludzie światli go odrzucą, może to się podoba jakiemu staremu domatorowi, [co] rad sobie przypomnieć dawnych rzeczy, na które patrzył, albo których mu ojciec powtarzał. Z tego powodu wydałem go tak, jak jest, żadnej poprawy nie robiąc i nie tając przed sobą wad tych pamiątek, [nie] uważając ich za dzieło”.

Warto zwrócić uwagę na to, że Rzewuski ironicznie odnosi się do przedsięwzięcia Niemcewicza i wysuwa na pierwszy plan nie moralizatorsko-dydaktyczne nastawienie spojrzenia na przeszłość, lecz prywatność i przeciętność opowiedzianych dziejów. U wspomnianego „domatora” zarysowuje się podejście niemal biedermeierowskie do historii. Jest ona traktowana jako sprawa osobista, daleka od polityki. Prowokacyjne nastawienie tekstu objawia się także w uwadze skierowanej do „ludzi światłych” (więc też do Niemcewicza), że Pamiątki Soplicy nie roszczą sobie pretensji do dalekosiężnych rozważań o dziejach Rzeczypospolitej albo do narodowej dydaktyki, lecz mają zapewnić miłą lekturę.

Takie nastawienie jest diametralnie różne od zamiaru Niemcewicza, który pragnął – np. w swoich Śpiewach historycznych (1816) – zachować świadomość narodową Polaków w okresie zaborów przez pamięć historyczną. W tym Niemcewicz nie był oczywiście odosobniony, lecz kierował się zasadami Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.

Pamiątki Soplicy w sposób szczególny przedstawiają przeszłość. Nastawienie tekstu łączy się z potraktowaniem opowiedzianych doświadczeń, przywołującym przeprowadzone przez Jana Assmanna rozróżnienie między pamięcią komunikatywną i pamięcią kulturową. Omawiany utwór scala wymienione formy pamięci w tekstualną całość.

Oba rodzaje pamięci ugruntowane są w praktykach społecznych. Pamięć komunikatywna wynika z interakcji społecznej i polega na wzajemnym oddziaływaniu na siebie jednostek społecznych. Skutkiem interakcji ogranicza się ona w swoim zasięgu do pojedynczego pokolenia. W odróżnieniu od pamięci kulturowej nie ma trwałości przekraczającej okres jednego pokolenia. Stąd treść pamięci komunikatywnej jest czasowo ograniczona i może zmienić się w zależności od ścisłości zapamiętywania. Brak więc z góry ustalonej jej stabilności, która w sposób decydujący wiąże się z punktem widzenia i horyzontem rozumowania osoby biorącej udział w interakcji społecznej. Indywidualne akty komunikacji w interakcji społecznej tworzą kanwę pamięci komunikatywnej. Powstaje ona w trakcie ciągłego wiązania szczególnych wspomnień w pamięci pojedynczych ludzi. Nie jest stabilna, bo zmieniają się kryteria wyboru oraz formy połączenia przywołanych zjawisk przeszłych. Pamięć komunikatywna jest krótkotrwała i objawia się w rozmaitych kontekstach, np. w grupach społecznych lub w pamięci pokoleniowej, rodzinnej, lokalnej oraz w pamięci innych ugrupowań (partii, stowarzyszeń etc.), tworzących czasowo ograniczone ucieleśnienia pamięci.

Dopiero z przekraczania wymiaru pokoleniowego wynika trwałość pamięci i zaczyna działać pamięć kulturowa. Obejmuje ona pamięć komunikatywną i umożliwia rozszerzenie pamięci poza zasięg interakcji społecznej. Jest pamięcią długotrwałą społeczeństwa i scala dwie różne formy pamięci: z jednej strony całość zjawisk tradycji (wydarzenia, teksty, obrazy, rytuały etc.) tworzy pewnego rodzaju archiwum, które powstaje i ciągle się rozwija albo zmienia skutkiem działalności pamięci zapisującej, z drugiej zaś strony pamięć funkcjonalna wybiera z archiwum pojedyncze zjawiska, aby ułożyć je w pewną strukturę, nadając im sens i wartość. Pamięć funkcjonalna realizuje więc pragmatyczne ustosunkowanie treści archiwum do aktualnych potrzeb, równocześnie jednak organizuje sens przez wybór i połączenie pojedynczych, izolowanych elementów archiwum. Pamięć zapisująca tworzy archiwum dla pamięci funkcjonalnej, układającej treści w całościową i sensowną strukturę. Archiwum można potraktować jako pewnego rodzaju medium, umożliwiające ukształtowanie doświadczenia przeszłości. Wypada natomiast odrzucić model archiwum jako pustego miejsca zawierającego całość wspomnianych treści przeszłości.

Zapamiętywanie jako aktualizacja archiwum wynika z praktyk kulturowych i przebiega jako interpretacja oraz odnowienie treści archiwalnych. Konkretnym przykładem podobnego procesu może być pamięć narratywna, unaoczniająca oraz przedstawiająca pewien obraz przeszłości na podstawie wyboru i uporządkowania treści archiwum. Pod tym względem Pamiątki Soplicy okazują się tekstem scalającym pamięć komunikatywną i kulturową. W wyraźnie oralnej strukturze gawęd Rzewuskiego widać oddźwięk pamięci komunikatywnej, ugruntowanej w interakcji społecznej i sięgającej do doświadczeń pokoleniowych. Zapisywanie pojedynczych gawęd rozszerza pamięć komunikatywną i łączy ją z pamięcią kulturową. Wydarzenia opowiedziane w gawędach są wpisane w pamięć kulturową i w ten sposób przekraczają granice jednego pokolenia (albo innych czasowo ograniczonych ugrupowań), stanowią więc część długotrwałej i dalekosiężnej pamięci.

Narrator – Soplica – wspomina całkiem niedawne dzieje oraz przygody i przypadkowo (przez znaleziony rękopis) przekazuje je Henrykowi Rzewuskiemu, przyszłemu edytorowi, który spotyka się z osobami znającymi Soplicę jeszcze osobiście. W tekście mamy więc do czynienia z ciągłością czasu, sięgającego bez luki do omówionego w gawędach okresu historycznego. Równocześnie Pamiątki Soplicy przedstawiają zaginiony po rozbiorach świat sarmacki, który na podstawie gawęd jest ocalony przynajmniej w pamięci. Nie tyle chodzi o zachowanie cech sarmackich oraz o potwierdzenie z góry przyjętej zasady sarmatyzmu, ile o konstruowanie modelu sarmackiego, tworzącego kanwę dla współczesnych (z punktu widzenia Rzewuskiego) dyskusji o wartościach narodowych i przesłankach rozwoju przeszłej Rzeczypospolitej. Konstruowanie to zachodzi w moderowaniu pamięci kulturowej, obowiązującej czytelników.

Różnorodne i urozmaicone tematy Pamiątek Soplicy otwierają szerokie możliwości badań. Narrator Soplica występuje w roli przeciętnego szlachcica. Podkreślano, że głównym bohaterem gawęd jest szlachta jako ogół. Soplica miałby zaprezentować mentalność kolektywną, jednym słowem habitus szlachty kresowej.

W gawędach przedstawiono wydarzenia przez pryzmat doświadczenia osobistego. Soplica pokazuje przyszłym pokoleniom, jak wyglądała utracona Rzeczpospolita, do której nie ma powrotu:

„Chociem starzec, nie zazdroszczę biednej młodzieży naszej, że mnie przeżyje, bo nigdy widzieć nie będzie tego, na cośmy patrzali. Doczekają się oni zapewne czegoś dobrego, ale taki to nie będzie, co było”.

Soplica rezygnuje z rozważań nad przyszłością, ograniczając się do opisywania tego, co było. W jego dywagacjach wyraźnie widać subtelnie wpisaną ironię Rzewuskiego, który nigdy nie wypowiada się otwarcie, ale kreuje w postaci Soplicy narratora, dystansującego się od romantycznego paradygmatu wieszcza, przedstawiającego przeszłość narodową w imponujących barwach. Soplica występuje jako swoisty antyprorok.

„Teraźniejszy świat czegoś niby chce, do czegoś dąży, ale sam nie wie, do czego, i dojdzie tam, gdzie się nie spodziewa. Ale porzućmy o tym! Nie jestem prorokiem, by rozprawiać o przyszłości, a wolę o tym pisać, na co patrzałem”.

Brak perspektywy jest równoznaczny z brakiem całościowej koncepcji dziejów, rozsypujących się w gawędach w obfitość poszczególnych wydarzeń, niezwiązanych bezpośrednio żadną nicią. Narrator, rozprawiając o historii, jest ograniczony do własnych doświadczeń. Tylko pewnemu nieznanemu historykowi w przyszłości uda się, być może, ująć przebieg dziejów w całości:

„Cieszę się, że nie mamy historii ostatnich naszych czasów, bo niezawodnie byłaby nic do rzeczy. Niech każdy stary sumiennie pisze to, czego sam był świadkiem, niech pisze po swojemu, rzeczy uważając z własnego, a nie uczonego stanowiska, a dopiero, jak będzie potrzeba, znajdzie się taki, którego Opatrzność wzbudzi, aby z tego wszystkiego pożyteczną ułożył historię”.

Dla czytelnika współczesnego Soplica podkreśla, że Rzeczpospolita zginęła bezpowrotnie. Parafrazując i parodiując słynny początek Mazurka Dąbrowskiego Józefa Wybickiego, Soplica odróżnia istnienie Polaków od istnienia państwa – Polacy mogą żyć bez Polski, opierając się na świadomości historycznej skierowanej ku przeszłości i rezygnując z roszczeń (politycznych, niepodległościowych) do teraźniejszości:

„Choć Polska zginęła, Polacy żyją i żyć będą, póki sami się nie zabiją; a nie zabiją się nigdy, jeżeli zechcą zrozumieć, co jest duchem narodu i jaka była myśl ich przodków”.

W takim odniesieniu do tradycji Soplica widzi zalążek przyszłego istnienia Polaków poza obrębem państwowości. Miejscami rozprawia o przejściowości utraty państwowości, ale nie objaśnia dokładniej, na czym ma polegać przyszły kształt odnowionej Polski:

„Widać, że nasz upadek tylko chwilowy, że to jest zawieszenie bytu, ale nie zagładzenie, omdlenie, a nie śmierć; po czym życie silniejsze i świetniejsze wrócić się koniecznie musi, jako ziarno w ziemię rzucone, przegniwa i zamiera, aby ożywić potem dziesięć razy na sób obfitszy plon”.

Sprzeczność między podobną wypowiedzią i sentencją, że Polska zginęła, Soplica pozostawia bez rozstrzygnięcia. Narrator nie przenika tego, co pisze, pamiętnikarstwo sylwiczne obejmuje epizody w żaden sposób nieskładające się w całościową i logicznie zorganizowaną syntezę. Rzewuski sam w Uwagach o dawnej Polsce zajmuje stanowisko przypominające przekonanie Soplicy o tymczasowości utraty państwowości:

„Szlachetne źródła naszego bytu zwiastują wysokie przeznaczenie, które w części tylko uzupełnione zostało, nie mogę oprzeć się wynurzeniu myśli mojej względem przyczyn, które sprawiły przerwę istnienia naszego […]. Przyczyny upadku naszego, a raczej zawieszenia bytu narodowego, były zewnętrzne”.

Amorficzność gawędy odpowiada strukturze sylwicznej tekstów pojedynczych oraz brakowi całościowej koncepcji dziejów. Otwartość formy narratywnej odpowiada więc inkoherencji wyłożonych szczegółów historii. Pozycja Rzewuskiego, wydawcy Pamiątek Soplicy, wobec świata przedstawionego i narratora Soplicy pozostaje otwarta, aczkolwiek wypowiedzi Soplicy cechuje wyraźnie ironiczny wydźwięk, wpisany przez autora/wydawcę (i.e. Rzewuskiego) w habitus przeciętnego szlachcica. Wydawca Rzewuski nie wypowiada się bezpośrednio, jego stosunek do gawęd Soplicy i związane z tym wartościowanie opisywanych wydarzeń są niewiadome.

Brak bezpośredniej obecności wydawcy irytował odbiorców. Za nieobecność autora Józef Ignacy Kraszewski krytykował Rzewuskiego, zwłaszcza zaś brak jakiegokolwiek całościowego podejścia do spraw historycznych, które są przekazywane w utworze. Spojrzenie na przeszłość w Pamiątkach Soplicy – według Kraszewskiego – współczesnego punktu widzenia. Rzewuski jakoby zajmował się historią wyłącznie z zainteresowania życiem przeszłym i zaniedbał współczesność: proza historyczna Rzewuskiego to pusta gra bez związku ze współczesnym światem:

„«Soplica» jest prostym w duchu przeszłości powtórzeniem jej podania, jej pojęć i przedstawia nam świat ów, widziany nie z naszego, ale z własnego jego stanowiska. […] Chcąc odgadnąć byt wczorajszy, usiłowano stanąć nie na stanowisku dzisiejszym, ale na wyjątkowym, dawnym, przenosząc się niby w przeszłość dla lepszego jej osadzenia: tym właśnie pozbawiono się władzy wszelkiego sądu. […] Przez utwór, mający odtwarzać bodajby najwierniej przeszłość, musi mówić ten, co kreśli, musi być widać autora i człowieka”.

Brak autorstwa wyznacza rozległość problematyki i wiąże się z zagadnieniem dotyczącym nieobjawionej pozycji wydawcy Rzewuskiego. W Pamiątkach Soplicy autor kryje się za plecami narratora, który wysuwa się na pierwszy plan. Rzewuski pojawia się wyłącznie w postaci wydawcy, który przypadkowo znalazł rękopis. Jako kreacja artystyczna Soplica przesłania pozycję Rzewuskiego. Trudno orzec, że Soplica odgrywa rolę maski, ponieważ za maską nie ma żadnej autentycznej twarzy, którą można by zobaczyć. Rękopis znaleziony na Litwie zdobywa przez to autentyczność i wygląda jak prawdziwy dokument z przeszłości. Fikcja i autentyczność przeplatają się wzajemnie. Wykreowana autentyczność przeważa jednak nad fikcyjnością tekstu.

Na uwagę zasługuje wspomniany już fakt, że Rzewuski rezygnuje z komentarza. Soplica ucieleśnia habitus szlachty kresowej, przy tym autor unika ustosunkowania się do postaci narratora. Miejsce wydawcy pozostanie puste, bez semantycznego zabarwienia, aczkolwiek gdzieniegdzie zarysowują się wyraźnie ironiczne wtrącenia, pochodzące z pozycji autora i przekraczające horyzont umysłowy Soplicy. Nawet w później opublikowanej przedmowie nie ma śladów bezpośredniego wartościowania kreowanego narratora Soplicy, który tylko w gawędach pojawia się w ironicznym świetle.

Nieustalona pozycja autorska oznacza brak ustosunkowania się do historii przedstawionej. Brak określenia miejsca wydawcy robi zaś wrażenie, że świat współczesny Rzewuskiego i świat przeszły Soplicy stykają się w sposób niezapośredniczony. Nie tyle chodzi tu o autentyczne przedstawienie przeszłości bez skazy, ile o trudności przeniknięcia przeszłości, która ma zaciekawić nawet „domatora”, ale nie wywiera bezpośredniego wpływu na współczesność, która jakoby znajduje się poza obrębem historii. Wydawca pozostaje więc w pustce. Jego miejsce jest quasi-transcendentalne w odniesieniu do opisywanych wydarzeń.

Analogiczną problematykę można zaobserwować w Uwagach o dawnej Polsce, gdzie Rzewuski szkicuje zarys dziejów Rzeczypospolitej bez zaznaczenia współczesnego punktu widzenia i ogranicza się do dwuznacznego twierdzenia, że utrata państwowości nie jest śmiercią, lecz zawieszeniem oraz przerwą istnienia Polski. Brak natomiast perspektywy, więc brak też objaśnienia dalszego rozwoju „przerwy”, która przecież kiedyś musi się kończyć. W Uwagach o dawnej Polsce oraz w Pamiątkach Soplicy nie ma ani przyszłości, ani – przynajmniej w stosunku do przeszłości szczegółowo usytuowanej – teraźniejszości. Wspomnienie w gawędach to proces zachowawczo-estetyzujący, czasem otwarcie podkreślający satyryczny oraz ironiczny wymiar opisywanych wydarzeń, nigdy jednak nieujawniający stanowiska Rzewuskiego w pełni. W tym widzimy wielką różnicę w stosunku do teleologicznego ujęcia dziejów w tekstach mesjanistycznych Adama Mickiewicza oraz Juliusza Słowackiego. Patrzenie wstecz oraz zainteresowanie historią łączy się u nich z pracą dla współczesnego świata na podstawie integralnej wizji innej przyszłości.

Z tej perspektywy w swojej wizji dziejów Rzewuski – mimo rozbiorów i upadku Rzeczypospolitej – rezygnuje z budowania koncepcji finalnej, przekraczającej teraźniejszość i rozwijającej teleologiczne ujęcie dotarcia do innej rzeczywistości. Właśnie taki zamiar przezwyciężenia zdegradowanego stanu obecnego można znaleźć w tekstach mesjanistycznych, zmierzających do nowego pojmowania miejsca Polski w historii. Sytuację Rzewuskiego można opisać, odwołując się do kategorii „bycia pomiędzy”. Rzewuski jako wydawca rękopisu Soplicy rezygnuje z komentarza i w ten sposób unika określenia własnego miejsca, które nie da się zdefiniować przez nawiązanie do dziedzictwa kulturowego. Przez to ujawnia się puste miejsce autora/wydawcy.

Miejsce to można określić jako posthistoryczne. Formacja historyczna, opisywana w gawędach Soplicy, już nie istnieje, a nowa formacja nie jest tematem książki, tworzy bowiem tylko niekomentowane tło wydawcy. Utrata dawnej formacji historycznej otwiera puste miejsce teraźniejszości, bez nowego określenia formacji historycznej w na nowo skonstruowanym świecie. W przypadku Rzewuskiego mamy do czynienia ze świadomym podkreśleniem i wyborem „bycia pomiędzy”. Dlatego też w gawędach kwestia ta pozostaje nierozstrzygnięta i objawia się w przejściu od narracji auktorialnej do narracji wychodzącej z ust wykreowanego narratora, występującego w swoim imieniu i odseparowanego od autora/wydawcy. Narrator Soplica ucieleśnia usposobienie szlachty kresowej, autor-wydawca natomiast nie występuje w bliżej określonej roli społecznej i politycznej: jego miejsce jest otwarte.

W późniejszych tekstach publicystycznych Rzewuski wycofuje się z tej otwartości i wypowiada się w słowach bulwersujących opinię publiczną na temat ostatecznego upadku Rzeczypospolitej. W taki sposób zatraceniu ulega jednak korzystna dla konstrukcji estetycznej Pamiątek Soplicy nieokreśloność pozycji autora. W Mieszaninach obyczajowych Rzewuski otwarcie przyznaje się do przekonania, że utrata i upadek Rzeczypospolitej są ostateczną śmiercią:

„Ale skoro śmierć rzeczywista przyjdzie na to ciało zbiorowe, wtedy dusza narodu nie przenosi się do wieczności, jak dusza człowieka pojedynczego, bo dla narodów nie ma wieczności; ale ulatniając się z ciała społecznego, uświetni swój zgon ostatnim zjawiskiem, lecz już oderwanym od życia społecznego[…]. Przekonany jestem, że każdy naród, chociażby nawet ukształcony, skoro doczeka się ulotnienia żywiołów niezbędnych swego bytu do tego stopnia, że już istnieć nie może politycznie, niezawodnie przeszedłby do stanu najohydniejszej dzikości, gdyby nie został łupem podboju jakiegoś innego żywotnego społeczeństwa, które bądź ożywia jego żywioły, bądź swoje własne w nim wszczepia, aby te rozwijały się w czasie”.

Rzewuski celowo używa gatunku gawędy, aby zaprezentować bliską przeszłość w jej odrębności, wybierając przy tym fikcję, tworzącą iluzję autentyczności, i świadomie kreuje narratora, przesłaniającego postać autora/wydawcy. Model zapamiętywania polega na pamięci komunikatywnej, tworzącej pewnego rodzaju pamięć oralną, opierającą się na interakcji społecznej. Pamiątki Soplicy inscenizują interakcję socjalną i uobecniają przeszłość całkiem bliską, nieopanowaną przez dyskurs historiograficzny, który jeszcze nie zdołał stworzyć całościowej koncepcji omówionej epoki. Przez to nazwana przeszłość wpisuje się w opowieść o historii i osiąga status epoki historycznej z odrębnymi cechami. Przy tym sarmatyzm jest dominantą modelowania narratywnego epoki – narrator/sarmata przeważa nad autorem/wydawcą.

Podobny model zapamiętywania nie determinuje stanowiska politycznego. Pamiątki Soplicy pełnią funkcję medium pomiędzy pamięcią komunikatywną oraz pamięcią kulturową. Pozycja autora nadal pozostaje otwarta, brak więc określonej perspektywy politycznej. Dopiero w późniejszych pismach Rzewuski określa własną pozycję. Na płaszczyźnie literackiej ta zmiana prowokuje odejście od gawędy do wielkiej formy narracyjnej, jak na przykład w powieści historycznej Listopad (1845-1846), oraz do publicystyki społeczno-politycznej. Gawęda z jej bliżej nieokreślonym autorem/wydawcą ustępuje miejsca powieści oraz wyraźnie auktorialnemu dyskursowi, umożliwiającemu przezwyciężenie uwarunkowanego i jednocześnie ograniczonego zasięgu narratora osobistego z Pamiątek Soplicy.

Pamiątki Soplicy pozostają wyrazem pamięci fragmentarycznej, niezdolnej do scalającego ujęcia przeszłości historycznej. Są próbą świadomego skonstruowania słownika opisowego dla minionej formacji historycznej. Wyraźnie wskazują na sytuację posthistoryczną, w której disiecta membra historii są powiązane w narracji, ale nie układają się w całość i nie zakładają sięgającej poza teraźniejszość teleologii. Wątek ten można znaleźć natomiast w koncepcjach mesjanistycznych polskiego romantyzmu. W Pamiątkach Soplicy okazuje się, że podmiot prenarodowy zajmuje – obchodząc właśnie pozycję narodową – miejsce otwarte, sytuując się w sytuacji po rozbiorach, po utracie niepodległości państwowej, i unika uwikłania w sprawy narodowe oraz powszechne, pozostając podmiotem nieokreślonym.