Dyskutując z „oświeconymi” znajomymi na temat wyniszczania Europy przez obcych kulturowo i cywilizacyjnie różnokolorowych intruzów, często słyszę że jestem nietolerancyjny. Podszyta agresją konsternacja zaczyna się, gdy zaraz po wypowiedzeniu przez nich słowa „tolerancja”, które ma zamknąć mi usta, moje usta nie tylko się nie zamykają, lecz domagają się natychmiastowego zdefiniowania tego pojęcia. Skoro używasz tego pojęcia udowodnij, że je właściwie rozumiesz! No i kończy się tolerancja, bo okazuje się, że nagle jest pustka w głowie. W efekcie próbują naprędce ukryć swoją porażającą ignorancję, sklecąc coś, co w ich mniemaniu będzie brzmiało w miarę uczenie.