A.D.: 20 Kwiecień 2024    |    Dziś świętego (-ej): Agnieszka, Teodor, Czesław

Patriota.pl

 Nie wolno nam zapomnieć: jeśli nie ma osobowego Boga, wszystko jest dozwolone,
jeśli On istnieje, wszystko jest możliwe.
Erik von Kuehnelt-Leddihn, Deklaracja Portlandzka (3)

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Lewda zawsze zwycięża, czyli logistyka politycznej nekrofilii

Drukuj
Ocena użytkowników: / 3
SłabyŚwietny 

Tags: Hic et nunc | Lewiatan

Francuska lewica i lewackie stowarzyszenia wykorzystują tragedię w Norwegii w walce z europejskimi prawicowymi, narodowymi partiami politycznymi. W swoich wypowiedziach lewicowi aktywiści i politycy osiągają szczyt ignorancji, światopoglądowej obłudy, niemalże zdradzając objawy psychicznej aberracji.

W piątkowe popołudnie 22 lipca br. świat obiegła wiadomość, że w rządowej dzielnicy stolicy Norwegii Oslo doszło do zamachu bombowego, w wyniku którego śmierć poniosło 8 osób. Niedługo potem serwisy informacyjne zaszokowały świat informacją, że na odległej o około 20 km od Oslo wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki Partii Pracy, doszło do masakry, w wyniku której zginęło 68 osób. Szybko okazało się, że autorem i wykonawcą obu aktów terroru, w których ogółem straciło życie 76 osób jest ten sam człowiek – 32-letni Norweg Anders Behring Breivik.

W reakcji na norweską jatkę główny kandydat Partii Socjalistycznej na prezydenta Francji w wyborach w 2012 r., François Hollande zaapelował o „walkę z ekstremalnymi ideami”, nazywając to „obowiązkiem każdego demokraty”. Jego zdaniem wszyscy Ci, którzy głoszą te idee są niebezpieczni, bo mogą one wrażliwe osoby doprowadzić do zachowań morderczych. I trudno mu w tym miejscu nie przyznać racji – tak, rzeczywiście należy podjąć walkę z ekstremalnymi ideami. Jednocześnie należy z całą mocą podkreślić, że jedynymi ugrupowaniami, które głoszą takie idee są ugrupowania lewicowe, włącznie z reprezentowaną przez Hollande’a francuską Partią Socjalistyczną (walka z mającym oparcie w naturalnym prawie systemem wartości, a w konsekwencji promowanie wszelkich dewiacji obyczajowych, społecznych, ekonomicznych i politycznych).

Niestety, wydarzenia w Norwegii nie wzbudziły u François Hollande’a żadnej refleksji w tym kierunku. Przeciwnie. W kontekście norweskiej jatki wskazuje on palcem na Front Narodowy i jego przewodniczącą Marine Le Pen, która jest najgroźniejszą konkurentką Hollande’a w elekcji prezydenckiej. Nurzając się w tej – ż tak zacytujemy w tym miejscu innego lewackiego klasyka – „politycznej nekrofilii” bije on obłudnie na alarm, twierdząc że „nie należy uważać, iż każda idea jest taka sama i że można wszystko mówić, bo jest ryzyko wykorzystania słabości ludzkiej i doprowadzić do zbrodni”. Niestety nie odnosi on tego słusznego w gruncie rzeczy stwierdzenia do własnej partii i ugrupowań ideowo pokrewnych. Twierdzi dalej, że wydarzenia w Norwegii pokazują, że trzeba postawić tamę mieszaniu pojęć, które pchają do zabójstwa. I to stwierdzenie w swej istocie jest prawdziwe, zwłaszcza w odniesieniu do praktyki działania ugrupowań lewicowych. Niestety, proces myślenia socjalistycznego polityka idzie w zupełnie innym kierunku. Dla Hollande’a zagrożenie stanowią ugrupowania stojące na straży tradycyjnego, mającego oparcie w prawie naturalnym systemu wartości, strzegące tożsamości narodowej i cywilizacyjnej. Idąc tym tokiem rozumowania Hollande stwierdził, że „wzrost znaczenia w Europie ekstremalnej prawicy nie powinien mieć miejsca, bo używa ona od wielu lat islamu jako straszaka przed obcokrajowcami, sprzeciwia się instytucjom państwowym, demokracji i temu wszystkiemu co gwarantuje szacunek każdemu człowiekowi”. Także inny znany polityk socjalistyczny, Manuel Valls oświadczył zupełnie fałszywie, że „jest czymś ewidentnym związek między dyskusją nienawiści skrajnej prawicy i agresją zabójcy, dodając, że Francja nie jest chroniona przed taką dyskusją”.

Jeszcze z ostrzejszą krytyką europejskich partii narodowych wystąpił Ruch Przeciw Rasizmowi i na Rzecz Przyjaźni Między Narodami (MRAP). W specjalnym komunikacie stwierdza on, że „potępia straszny akt popełniony przez fanatyka skrajnej prawicy, chrześcijańskiego fundamentalistę, nacjonalistę, agresywnie wrogiego wobec muzułmanów”. Nie zechcieli oni jednak zauważyć, że celem ataku Breivika nie byli muzułmanie, lecz Norwegowie. Zdaniem MRAP-u, nie można tego wydarzenia ograniczać do aktu niezrównoważonego osobnika. Trzeba wskazać wszystkie przyczyny i odpowiedzialnych. Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, lecz lewaccy aktywiści z MRAP nie szukają przyczyn szaleństwa Breivika tam, gdzie powinni. „W Norwegii, partie populistyczne, nacjonalistyczne i ksenofobiczne miały w wyborach 2009 r. 22 proc. poparcie. Ich lider w swoich wystąpieniach politycznych głosi islamofobię, a przede wszystkim muzułmanofobię, co nie może być bez konsekwencji” – napisał w swoim oświadczeniu MRAP. Zdaniem liderów tej lewackiej organizacji, „w całej Europie, partie populistyczne i skrajna prawica – Front Narodowy we Francji, Partia Postępu w Norwegii, Demokraci Szwedzcy, Partia Narodu Duńskiego (PPD), Jobbik na Węgrzech, nie zapominając we Francji o Prawicy Ludowej wchodzącej w skład rządzącej UMP, ponoszą wielką odpowiedzialność za zabójczą atmosferę rozpowszechniającą się w Europie, niezależnie od tego czy przywódcy tych partii nazywają się Siv Jensen w Norwegii, Geert Wilders w Holandii czy Marine Le Pen”.

Ci piewcy stanowiącej śmiertelne zagrożenie dla naszej cywilizacji ideologii multikulti nie dopuszczają do siebie myśli, że Anders Breivik, bynajmniej nie wychowany w Kościele, lecz w indyferentnej religijnie rodzinie, po prostu nie wytrzymał terroru politycznej poprawności, która nie licząc się z naszym zdaniem zmusza do przyjmowania wszelkiego moralnego gnoju i tarzania się w wielokulturowym śmietniku.

Na szczęście prawicowi liderzy nie zamierzają stać biernie w obliczu rozpętanej przez lewicowych polityków i aktywistów nagonki. Przewodnicząca Frontu Narodowego, oświadczyła, że MRAP wykorzystując instrumentalnie tragedią w Norwegii usiłuje rozpowszechniając kłamstwa przedstawić Front Narodowy jako partię niebezpieczną i zbrodniczą. Zagroziła złożeniem skargi do sądu. Z kolei deputowany Prawicy Ludowej, Bernard Carayon zażądał wstrzymania rządowych subwencji dla MRAP, który – jak stwierdził – „jest tak daleki od wartości Republiki”. Przy okazji przypomniał on, że „MRAP jest ruchem historycznie wyrosłym z Partii Komunistycznej, który nigdy nie okazał skruchy w kontekście 100 milionów ofiar tej totalitarnej ideologii i wciąż używa tych samych metod: instrumentalnego wykorzystywania tragedii, pomówień, donosicielstwa i mieszania pojęć, chcąc zniszczyć medialnie tych, którzy nie podzielają jego dogmatyzmu”. Ponadto trafnie zauważa on, że postawa MRAP-u jest dowodem „skandalicznej pogardy dla deputowanych, których naród francuski wybrał jako swoich przedstawicieli”. Ale przecież dla spadkobierców totalitarnych ideologii nie ma to najmniejszego znaczenia.

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u