A.D.: 18 Kwiecień 2024    |    Dziś świętego (-ej): Apoloniusz, Bogusława, Bogusław

Patriota.pl

Miłość jest gorzka i słodka, ale nikt nie potrafi powiedzieć,
co jest w niej słodsze, gorycz czy słodycz.
Ezra Pound

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Socialismo o muerte? – no, gracias. Nowa rekonkwista w Iberii

Drukuj
Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 

Tags: Hic et nunc | Lewiatan

Wreszcie! I w Hiszpanii coś drgnęło. Po reakcji na Węgrzech, kolejny niegdyś wzorcowo katolicki i tradycjonalistyczny kraj Europy wraca (miejmy nadzieję!) na właściwą drogę ideowej rekonkwisty. Czy taką drogą pójdzie zwycięska Partido Popular (Partia Ludowa), która w wyborach lokalnych i regionalnych w Hiszpanii zdecydowanie pogromiła, otrzymując 37,59 proc. głosów, socjałów od Zapatero (27,82 proc.), okaże się, jeżeli wygra przyszłoroczne wybory parlamentarne.

Jeżeli założymy, że był to najważniejszy test preferencji politycznych przed tymi wyborami, to jest nadzieja na, jak zapowiedziała p. Ana Mato, wicesekretarz Partii Ludowej ds. organizacji, otwarcie nowego etapu politycznego w coraz bardziej ponurych dziejach dzisiejszej Hiszpanii. Czy będą to zmiany na miarę dokonań generała Franco? Wątpliwe. Ale najważniejsze, że jest miara, do której można zapowiadane reformy i przemiany przyłożyć. Ostatni raz przecież partia prawicowa wygrała wybory z taką przewagą punktów procentowych właśnie za rządów Generała.

Biorąc zaś pod uwagę fakt doprowadzenia państwa przez rządzących socjałów praktycznie do bankructwa – do kompletnej stagnacji gospodarczej, czy bicia rekordów w konkurencji na najwyższy, bo ponad dwudziestoprocentowy, a ponad czterdziestoprocentowy wśród ludzi młodych, poziom bezrobocia w całej Unii Europejskiej – można mieć nadzieję, że na państwo, w którym nie ma już co kraść, nie połaszczą się kolejne klony Zapaterowców. Będą prawdopodobnie chcieli odczekać te kilka lat, do czasu jak prawica wyprowadzi kraj z kryzysu, wzbogaci go, rozwinie gospodarczo i zgodnie z procedurami "demosokratycznymi" będzie musiała z czasem oddać go ponownie na pożarcie wygłodniałym pasożytom z lewej strony.

O skali nieudolności skompromitowanego rządu socjalistów może świadczyć też fakt, że uszczęśliwiacze ludzkości stracili rządy (także rządy dusz) w tak znaczących dla siebie miastach jak Barcelona (tu Zapaterowcom stołki spod d… wykopali nacjonaliści katalońscy z Convergencia i Unio czy Sewilla, oraz – horrible dictu! - w regionie Castilla-La Mancha, gdzie lewactwo panoszyło się od 28 lat. Według, jakże optymistycznych, wstępnych wyników Zapetero et consortes mogą mieć jeszcze jakiś poważniejszy wpływ na tworzenie struktur samorządowych w zaledwie dwóch lub trzech spośród 17 autonomicznych regionów Hiszpanii.

Premier Zapatero, mimo trwających ponad tydzień antyrządowych protestów (w samym Madrycie demonstrowało ponad 30 tys. Hiszpanów) odrzucił możliwość rozpisania wcześniejszych wyborów parlamentarnych, aby – co stwierdził z pełnym zadufania cynizmem dokończyć podjęte reformy antykryzysowe (sic!). Można się więc spodziewać w najbliższym czasie i radykalizacji nastrojów społecznych, i zapaści ekonomicznej, podobnej do tej na Węgrzech za rządów czerwonych.

Czy to już preludium końca zapateryzmu w niegdyś „zawsze wiernej Hiszpanii”, czy może cuda nad urną, albo innego rodzaju działania, w których przewodniczący PSOE (Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej) zawsze był wyjątkowo kreatywny (przypomnijmy zamachy w Madrycie przed wyborami parlamentarnymi w 2004 r. oraz kulisy haniebnego wyprowadzenia wojsk hiszpańskich z Iraku), spowodują, że widmo powracającego faszyzmu odsunie się jeszcze na czas jakiś od Półwyspu Iberyjskiego. A wówczas wszyscy udziałowcy i beneficjenci przemian polityczno-obyczajowych w dzisiejszej Hiszpanii będą mogli kontynuować swój wypracowany w ostatnich latach proceder, czyli łączyć się w pary z kolegami z wojska, likwidować nadprodukcję zbędnych obywateli (ofiar rozwiązłości i jurności jeszcze nie do końca zglajszachtowanego społeczeństwa) oraz rugować z „otwartej” świadomości trudne do semantycznego strawienia symbole wiary katolickiej.

A wtedy, jak sam zapowiedział jeszcze w kwietniu, Zapatero nie musiałby już startować w przyszłorocznych wyborach – znajdzie się inny sprawdzony towarzysz, nie kojarzący się motłochowi wyborczemu z nieudacznictwem, marnotrawieniem majątku narodowego (wzorce znane jeszcze z czasów wojny domowej – choćby z przekazania przez lewicowy rząd Sowietom ponad 500 ton złota z zapasu banku centralnego) i wszechogarniającą korupcją. Wykreowane zostaną fakty, które w odpowiednim dla wiodącej linii świetle ukażą zagrożenie emanujące z dochodzących do władzy pogrobowców Falangi, karlistów itp. tradycjonalistycznych kreatur. W historii, także współczesnego dnia codziennego, nie ma bowiem żadnych przypadków, zbiegów okoliczności, żadnych żywiołowych rewolucji (vide kraje muzułmańskie), ani samoistnych wybuchów gniewu społecznego. Wszystko mamy wpisane w globalny scenariusz. Ciekawe tylko będzie skonstatowanie, kogo tym razem lewactwo hiszpańskie poprosi o pomoc w walce z kontrrewolucją i jakie zostaną użyte środki przeciwko niepokornym, błądzącym masom. Powtórzy się Madryt?

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u