A.D.: 8 Listopad 2024    |    Dziś świętego (-ej): Wiktoria, Seweryn, Wiktoriusz

Patriota.pl

Nietolerancja polega na uznaniu za aksjomat prawdy politycznej,
rodzinnej, prawdy społecznej i prawdy religijnej – prawd pierwszych i świętych,
które nie podlegają dyskusji.
Juan Donoso Cortés, Cartas de Paris à „El Heraldo”

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

W cieniu hemoroidów posła B., czyli misja telewizji publicznej

Drukuj
Ocena użytkowników: / 1
SłabyŚwietny 

Tags: Hic et nunc | Lewiatan

Telewizja Polska po raz kolejny pokazała, że za nic ma przyzwoitość, w zdecydowany sposób przyłączając się do tych, którzy bezczelnie szerzą demoralizację. W sobotni wieczór 11 lutego, o godz. 22.15, telewizyjna Dwójka uraczyła nas promującą zboczenia seksualne (tytułu nie podam) co do formy ckliwą, a co do treści obrzydliwą opowieścią o dwóch bezwstydnych dewiantkach seksualnych. Z kolei w poniedziałkowy wieczór 13 lutego, tuż po godz. 22.00, w cyklu „Czas na dokument” telewizyjna Jedynka uszczęśliwiła nas wymiotną opowieścią o dwóch odrażających degeneratkach, które postanowiły zostać mężczyznami, żyć w parze i mieć dziecko. Niestety, to epatowanie obrzydliwościami nie zostało przedstawione jako narastający problem naszej cywilizacji, któremu trzeba stawić czoła, lecz jako zjawiska godne afirmacji.

Pokazany w sobotę 11 lutego br. gniot produkcji niemiecko-amerykańsko-brytyjskiej jest historią młodej kobiety, która wkrótce po ślubie pod wpływem innej kobiety „odkrywa”, że jest lesbijką, czyli seksualną dewiantką. Walec politycznej poprawności rusza z chwilą, gdy owa zboczona kobieta, nota bene zdaje się, że znajoma męża owej mężatki, już w pierwszych słowach bezwstydnie wyznaje, że jest „lesbijką”. Wszystko byłoby w porządku, gdyby reakcją na jej słowa była odpowiedź, że robi sobie krzywdę i zamiast obnosić się ze swoją odrażającą przypadłością powinna raczej udać się do psychiatry. Niestety, wszyscy obecni przy rozmowie, na czele z mężem młodej mężatki stwierdzili jedynie, że nie widzą problemu i że wszystko jest w porządku, chociaż ewidentnie nie jest, bo zboczenie nie jest czymś normalnym.

Od tego momentu wypadki potoczyły się szybko. Nie minęło wiele czasu, gdy dotychczas wolna od diabelskich wynalazków młoda mężatka zdradza swego z gruntu porządnego, chociaż nie całkiem wolnego od zabobonów politycznej poprawności męża, z doświadczoną koneserką wynaturzonych praktyk seksualnych. Żeby było jeszcze bardziej obrzydliwie, obie panie traktują tę sodomiczną przypadłość jako miłość w znaczeniu tej, która jest wynikiem pociągu seksualnego możliwego tylko pomiędzy osobami o płci przeciwnej, a która oczywiście z taką miłością, jak też z jakąkolwiek miłością nic wspólnego nie ma, bo ze względu naturę ludzkiego stworzenia mieć nie może. Zboczenie to zboczenie i tyle.

Niestety, film bynajmniej nie przedstawia tej patologicznej sytuacji w sposób zgodny z prawdą. Przeciwnie, jest to bezceremonialne zakłamanie człowieczeństwa poprzez bezkrytyczną apologię wynaturzonej obyczajowości. Nie tylko nikt, włącznie ze zdradzanym mężem, nie ukazuje pokazywanego homoseksualizmu jako zboczenia, czyli odstępstwa od zachowania typowego, ale obie zboczone kobiety uzyskują pełne wsparcie swoich najbliższych, włącznie z rodzicami, którzy zresztą jako pierwsi powinni postawić obie amatorki sodomicznych uciech do pionu. Nawet w sytuacji, gdy pada kwestia ewentualnego potomstwa, rodzice dewiantek szybko się pocieszają, że przecież są już na to sposoby i nie ma się czym przejmować.

Identycznie sprawy mają się z „dokumentem”, który opowiada historię dwóch kobiet, które postanowiły siebie okaleczyć, a które ogląda się z odrazą. Z niezrozumiałych normalnemu człowiekowi powodów owe kobiety postanowiły zostać mężczyznami, nie ponosząc jednakże z tytułu tego okaleczenia żadnych konsekwencji. Obie są oczywiście lesbijkami z aspiracjami na tzw. gejów i obie pragną mieć „normalną” rodzinę. Pod wpływem wstrzykiwanych hormonów rzeczywiście ich ciało przeobraża się na tyle, że zewnętrznie obie wyglądają jak dwaj obleśni mężczyźni, którzy od ząbkowania żywili się fast foodem. Chociaż zewnętrznie wyglądały jak mężczyźni zachowały oczywiście kobiece organy płciowe. Wiadomo oczywiście, że wszystkie lesbijki i wszyscy pederaści „bardzo się kochają” w związku z czym pragną owocu tej politowania godnej „miłości” w postaci dziecka. Nawet się nie zastanawiają nad tym, na co narażają to dziecko, po prosu chcą mieć i już – tak jak nowy samochód. A że wyrośnie z niego uciążliwy dla społeczeństwa wykolejeniec, to już ich nie interesuje.

Oczywiście oba transy mają zaszłości w postaci dwójki nastoletnich dzieci, z którymi jednak nie mają widocznego problemu, wszak karnie zwracają się do przeobrażonych mam „pierwszy” i „drugi” tata. Ale „kochająca się” para chce mieć potomstwo bez zaszłości, w związku z czym telewizyjny dokument epatuje widzów czymś, co zewnętrznie wygląda jak mężczyzna w ciąży…. Po prostu obrzydliwość.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że w obu filmach wszyscy traktują zarówno nieprzeobrażonych, jak i przeobrażonych wykolejeńców z powagą, tak jakby było to coś normalnego. Gdzieś tam w użalaniu się homo-transwestytek pojawiają się ci, którzy nie akceptują tej patologii, ale przecież to oni są nienormalni. Przynajmniej taka jest wymowa obu filmów.

Żeby było bardziej groteskowo wyemitowany w sobotę film został pokazany w cyklu „Kino relaks” i zakwalifikowany jako komedia, co każe nam przypuszczać, że zdaniem tych, którzy kupili ten bezwartościowy śmieć, a później podjęli decyzję o jego emisji na antenie, nurzanie się w moralnym szambie ma sprawić widzom przyjemność. Z kolei film wyemitowany w poniedziałek ukazał się w cyklu „Czas na dokument”, co sugeruje nam, że problem jest poważny, chociaż na dobrą sprawę nie wiadomo dlaczego. Jedynie skargi transwestytek na problemy z akceptacją ich patologii przez środowisko, w którym żyją podpowiadają nam, że chodzi o brak tolerancji.

W żadnym z filmów nie ma ani zdania, a nawet słowa, że przedstawione w nich sytuacje są chore i moralnie naganne, zaś ich bohaterowie godni najwyższego politowania i powinni być poddani przede wszystkim psychiatrycznemu leczeniu. Ani słowa o tym, że ewidentnym skutkiem postępowania bohaterek filmu jest zło w postaci deptania ludzkiej godności z wszelkimi tego konsekwencjami. Ze względu na afirmację grzechu oba filmy w swoim destrukcyjnym przesłaniu są wręcz demoniczne. Nie tylko propagują wynaturzone wzorce relacji międzyludzkich i patologiczny model rodziny, ale wręcz degradują człowieka poniżej poziomu zwierzęcego nazywając występek miłością, czego nie czyni żadne zwierzę od pierwotniaków poczynając, a na naczelnych kończąc.

Żeby siła rażenia tych obleśnych wytworów ludzi o trędowatych duszach była jeszcze większa, nie zastrzeżono nawet, że są to produkty do konsumpcji co najwyżej dla widzów wyłącznie powyżej 18 roku życia. Mamy więc prawo sądzić, że w opinii telewizyjnych decydentów obyczajowość homoseksualna czy okaleczanie siebie z pobudek hedonistycznych jest nie tylko czymś normalnym, ale wręcz godnym promocji nie tylko wśród dorosłych, ale także wśród młodzieży, a nawet dzieci.

Dopuszczając te filmy do emisji szefowie TVP udowodnili, że zatracili wszelką wrażliwość na piękno duchowe i moralną czystość, i że nie potrafią odróżniać dobra od zła. Ponadto ludzie ci poprzez emisję utworów promujących dewiacyjną obyczajowość pokazali, że za nic mają uniwersalne zasady moralne, których przestrzeganie w życiu prywatnym i publicznym jest gwarantem prawidłowego rozwoju państwa i Narodu. Jednak stało się coś gorszego.

Wszystkich tych, którzy w jakimkolwiek stopniu identyfikują się jako katolicy, czy choćby chrześcijanie, chciałbym uświadomić, że oba filmy pokazujące rzeczywistość contra naturam są afirmacją grzechu. Poprzez ukazywanie zdeformowanej rzeczywistości filmy te uderzają w obraz Boga jaki my, stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, nosimy w sercu. Z tego względu autorzy tych filmów oraz Ci, którzy te filmy rozpowszechniają bez żadnego odniesienia się do norm obiektywnych (czyli w tym wypadku kierownictwo TVP) pokazują swoje antychrześcijańskie oblicze, jak też poprzez promocję aspołecznych zachowań wrogą postawę wobec państwa polskiego. Tylko zaborcom i okupantom zależało na demoralizowaniu naszego narodu. Kim wy jesteście u diabła? Komu służycie?

Normalną waszą reakcją na ten demoniczny kicz powinna być odraza i chęć przywrócenia moralnego porządku. A tymczasem u kierownictwa TVP na czele z prezesem Juliuszem Braunem, który niedawno wsławił się oswajaniem polskiego społeczeństwa z satanizmem, jedyną reakcją była afirmacja tych patologii i promocja w polskim społeczeństwie dewiacyjnej obyczajowości. Trzeba przyznać, że w ciągu trzech dni telewizja publiczna doścignęła pod tym względem „Gazetę Wyborczą”, co nie jest bynajmniej powodem do dumy.

Wyemitowanie bez żadnego ustosunkowania się tych odrażających i silnie deprawujących produkcji filmowych nie miało najmniejszego sensu, chyba że chodziło o sianie zgorszenia. Nie jest żadnym odkryciem, że w ostatnich pięciu, sześciu dekadach psucie człowieka stało się intratnym biznesem, dlatego z pewnością u podstaw decyzji emisji tych filmów nie leżała tylko chęć polizania odbytu posła Biedronia i jego chodzącego w kobiecych ubraniach partyjnego kolegi. Za sprawą obecnych władz Telewizja Polska stała się częścią Przedsiębiorstwa Socjalizm, którego istotą jest psucie ludzi, dlatego musimy być przygotowani na to, że deprawowanie polskiej młodzieży i w ogóle epatowanie nas odrażającą obyczajowością staje się normą. Widocznie obecnie misja telewizji publicznej ma polegać na oswajaniu nas z moralnymi brudami, zacieraniu różnicy pomiędzy dobrem i złem, a wręcz demoralizowaniu. Inaczej emitowanie filmów o ludziach, których celem życia jest chęć nieprzerwanego doznawania rozkoszy z pobudzania narządów płciowych z pogwałceniem własnej natury, po prostu nie miałoby sensu.

Ciekawe, że emisja tych filmów, która z pewnością pozostawiła destrukcyjny ślad w świadomości i podświadomości wielu widzów, przeszła całkowicie niezauważona. Jakby się nic nie stało. A jednak stało się bardzo dużo, bo burzycielom porządku społecznego za pośrednictwem TVP udało się wstrzyknąć w serca i umysły Polaków kolejną dawkę śmiertelnej trucizny – najgorszej, bo zabijającej duszę. Jeśli teraz nie zareagujemy, to tylko rozzuchwalimy deprawatorów i coraz trudniej będzie nam bronić naszych dzieci przed moralnym unicestwieniem ze strony zboczeńców, a i my coraz natarczywiej będziemy tym epatowani. Trzeba dać odpór agresji zboczeńców i ich medialnych popleczników. Skopmy im tyłki.

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u