Para w gwizdek, czyli kolejny rok w demołagrze

poniedziałek, 02 stycznia 2012 14:14 Wasyl Pylik
Drukuj
Ocena użytkowników: / 2
SłabyŚwietny 

Tags: Hic et nunc | Lewiatan

Minął rok…. Były podsumowania…. Mówiono o arabskiej wiośnie, która poza Tunezją okazała się w istocie arabską zimą… Nie ma już kilku autokratów, jest za to demokracja… Głupi Ci Arabowie, bo nie wiedzą, że kluczem do sukcesu jest przyjęcie Chrystusa, a nie demokracji, czy też jej atrapy. Ale czy tylko Arabowie są głupi?

Nie ustały walki w Libii, gdy świat obiegła wiadomość, że udało się ponoć polowanie na „superterrorystę” Osamę bin Ladena – człowieka-widmo, o którym można powiedzieć, że na pewno istniał…. ale tylko w mediach… Nieco dalej na wschód od pogranicza afgańsko-pakistańskiego, w Korei Północnej 17 grudnia wypełniło się nędzne życie groźnego, chociaż groteskowego „superpajaca” Kim Dzong Ila. Chociaż komentatorzy wieszali na nim psy, stygmatyzując go mianem zbrodniarza czy krwawego dyktatora, to w gruncie rzeczy nie był groźniejszy dla ludzkości od „demokratycznych” masowych zbrodniarzy zachodniego świata. W imię współczucia dla człowieka cierpiącego mordują oni ludzi starych głodowymi emeryturami, zaś uznanych za nieuleczalnie chorych i trwale upośledzonych poddają tzw. eutanazji. W imię obrony praw kobiet, na wszelkie sposoby wspierają holokaust dzieci nienarodzonych. W imię nieskrępowanej wolności systemowo deprawują dzieci i młodzież czyniąc z nich konsumentów dla produktów oferowanych przez Devil’s Industry. Przy tych demonach cywilizacji śmierci Kim Dzong Il, to drobny, lokalny rzezimieszek.

A w Polsce… W marcu Bóg ulitował się nad Polakami, uwalniając nas od arcybiskupa lubelskiego Józefa Życińskiego, który, jak wieść gminna niesie, zostawił 7 mln złotych oszczędności… Zmarł nagle w Rzymie, co ze względu na jego stan kapłański jest wielce wymowne… Od nagłej i niespodziewanej śmierci wybaw nas Panie… Mimo grozy sytuacji Ziemia jest jakby dużo lżejsza… Całkiem jak po śmierci solidarnościowego zdrajcy Bronisława Geremka, za sprawą którego też dręczono Pana Boga mszą „kanonizacyjną”…

W sierpniu Polaków zaskoczyła śmierć w gruncie rzeczy prostodusznego i sympatycznego Andrzeja Leppera, o której mówią, że była samobójcza, chociaż rozum podpowiada coś całkiem innego… Jak trafnie swego czasu zauważył poseł Arkadiusz Mularczyk Andrzej Lepper „posiadał unikalną wiedzę”, być może dla wielu bardzo niewygodną. Więcej szczęścia miał gen. Gromosław Czempiński, który nie musiał popełniać samobójstwa… wystarczyło samo aresztowanie w związku z podejrzeniem o korupcję… Sygnał prosty: morda w kubeł, a sprawa rozejdzie się po kościach… No i się rozeszła.

Generalnie w Polsce rok upłynął na kampanii wyborczej… Jest to kompletny bezsens jak cała demokracja, co zresztą pokazał wynik wyborów. Wybory ujawniły z całą jaskrawością postępującą w zastraszającym tempie degradację moralną polskiego społeczeństwa. Nie tylko wygrała formacja, która stworzyła najgorszy rząd od 1989 roku, a może i od czasu niemieckiej okupacji, ale do Sejmu weszła formacja stworzona przez ludzi, którzy kwalifikują się do leczenia psychiatrycznego. Dowodzone przez Jarosława Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość uzyskało wynik gorszy niż cztery lata wcześniej. Mimo to Jarosław Kaczyński nie widzi problemu… Za to problem dostrzegł eurodeputowany PiS Zbigniew Ziobro i jego trzech kolegów z europarlamentu oraz 20 posłów i 2 senatorów, którzy wystąpili z Prawa i Sprawiedliwości powołując inicjatywę „Solidarna Polska”. Wygodny, lecz na dłuższą metę jałowy a dla Polski niebezpieczny statut wiecznych opozycjonistów w PiS przestał im odpowiadać. Czy coś z tego konstruktywnego dla Polski wyjdzie? Na razie słuch o nowej inicjatywie zaginął…  Ale trzeba mieć nadzieję.

Ale te i inne wydarzenia przebiło bankructwo Grecji i widmo bankructwa Włoch. Chociaż nikt nie ma odwagi tego przyznać, ale pociągnęło to za sobą nie tylko upadek strefy euro, ale też zapowiada upadek Unii Europejskiej jako projektu jednoczącego Europę. Widmo utraty Pana wywołało panikę wśród namiestników Brukseli w Warszawie. W obliczu rysującej się politycznej suwerenności Polski, sprawujący w Warszawie rządy eurokundle (dla nich pojęcie suwerenności jest budzącą przerażenie abstrakcją) natychmiast zaczęli poszukiwanie nowego Pana… I znaleźli. Nie jest to bynajmniej Jezus Chrystus, lecz chwilowo będzie to Pani – Angela Merkel. Co spiesznie więc, aby zdążyć przed upadkiem UE, wysłali do Berlina swego posłańca, który starym sprawdzonym jeszcze w XVIII w., a po 1944 r. przypomnianym zwyczajem oddał się pod opiekę Żelaznej Kanclerz. Eurokundlom tak się spieszyło, że składając jako pierwsi (aby dać przykład reszcie Europy) hołd w Berlinie, zaniechali wszelkich pozorów czym nawet wprawili w zakłopotanie swego niemieckiego Suwerena… czyżby Donald Tusk przeszarżował? Możliwe, i chyba zdaje sobie z tego sprawę. Zaklinanie rzeczywistości jednak na niewiele się zdaje.

Unia Europejska z hukiem się wali i to, z czym mamy obecnie do czynienia, to pozorujące coś, co funkcjonuje Eurozombi. Zabawne, że lansowana przez Donalda Tuska idea Federacji Europejskiej pod hegemonią Niemiec (o ile w ogóle podjęte zostaną jakieś działania w kierunku jej urzeczywistnienia), co najwyżej ugrzęźnie w ślepej uliczce o nazwie Pederacja Europejska. Dlaczego?… Jeśli Bóg (w Trójcy Przenajświętszej Jedyny) jest na pierwszym miejscu, to cała reszta jest na swoim miejscu. A w projekcie Donalda Tuska i Angeli Merkel jest miejsce dla wszystkich popłuczyn oświeceniowych wywrotowców i deprawatorów, lecz nie dla Chrystusa. Spróbujcie silnik smarować szczynami, a cegły spajać gównem… Smród nie byłby najgorszą rzeczą jakiej byśmy w takiej sytuacji doświadczyli. Szanujemy naturę silnika, smarując go specjalnie w tym celu produkowanym olejem, szanujemy reguły sztuki budowlanej stosując do wiązania cegieł cementową zaprawę, a z taką łatwością odrzucamy zapisane w Ewangelii zasady moralne, które mogą być jedynym elementem trwale spajającym jakikolwiek społeczno-ekonomiczno-polityczny projekt.

Droga do zjednoczonej, dostatniej, żyjącej w pokoju i bezpieczeństwie Europy wiedzie przez Chrystusa. Innej nie ma – zrozumcie to wreszcie… Chyba że waszym celem nie jest budowa Europy szczęśliwej, dostatniej i bezpiecznej, lecz budowa wszechświatowego łagru. W takiej sytuacja budowa Pederacji Europejskiej, jako etapu przejściowego ma sens.

Bezbożna Europa się wali a tymczasem świat ucieka… Nie ma kryzysu w Azji, nie ma w obu Amerykach, nawet w Afryce (nie licząc północnej) się uspokoiło i tylko zaprzedana szatanowi Europa Zachodnia trzęsie się w konwulsjach upadku… Bez Chrystusa demokracja szybko zamienia się w demonokrację… I nie dziwmy się upadkowi Unii Europejskiej. No bo cóż trwałego można zbudować na afirmacji zboczeń, egoizmu i pogardzie dla życia niewinnych? Tylko konglomerat burdelu z kostnicą… Tym właśnie stała się Unia Europejska i w tym kierunku zmierza cały zachodni świat. Upadek jest bliski, ale czy to powinno nas martwić? Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. (Mt 10,28). Niech więc się wali.