Ostatni legion, czyli bruderszafta gnojówką nie pijemy

wtorek, 28 lutego 2012 23:06 Wasyl Pylik
Drukuj
Ocena użytkowników: / 2
SłabyŚwietny 

Tags: Hic et nunc | Lewiatan

 

W czasie gdy media epatują Polaków tasiemcową transmisją seriali na temat okoliczności śmierci półrocznej dziewczynki z detektywem w tle i podniesienia wieku emerytalnego, Platforma Obywatelska przygotowuje Polakom prawdziwy horror w stylu stalinowskim, uwłaczający nie tylko wszelkim standardom zachodniej cywilizacji, ale będący wręcz sprzeniewierzeniem się poczuciu zdrowego rozsądku.

Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa prawdopodobnie już w marcu w klubie parlamentarnym Platformy Obywatelskiej odbędzie się dyskusja o projekcie ustawy o tzw. związkach partnerskich, czyli mówiąc wprost odrażających spółkach sodomicznych, które mają być dla zboczeńców seksualnych odpowiednikiem małżeństwa.

Z pozoru wygląda to całkiem niewinnie i nawet ze względów praktycznych mogłyby ustanawiać takie związki osoby, które brzydzą się dewiacyjną obyczajowością, a które chciałyby ocalić trochę ciężko zarobionego grosza przed żarłocznością fiskusa. Mowa więc jest tam m.in. o możliwości wspólnego opodatkowania i o innych szczegółowych regulacjach dotyczących spraw majątkowych. Być może z tego rozwiązania mogliby skorzystać ludzie, którzy z różnych względów nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego, a których łączy np. głęboka autentyczna przyjaźń.

Niestety, jak się okazuje głównymi adresatami tej ustawy mają być zboczeńcy seksualni i odmieńcy obyczajowi, którzy za nic mają prawa natury. Wejście w życie tej ustawy będzie więc de facto legalizacją i to tylnymi drzwiami (czyli tak jak geje lubią najbardziej) quasi małżeńskich związków tworzonych przez zboczeńców seksualnych.

Ale nie to jest jeszcze najgorsze. Jak zauważył kilka dni temu – i to jak dotąd chyba jako jedyny z liczących się publicystów – redaktor naczelny portalu Fronda.pl dr Tomasz Terlikowski istotnych zapisów w ustawie domaga się ulubienica środowisk feministyczno-dewiacyjnych w rządzie Donalda Tuska, minister do spraw równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. Domaga się ona, aby za „mowę nienawiści” wymierzoną w gejów, lesbijki i transseksualistów wprowadzić karę dwóch lat więzienia. – Zaproponowałam rozszerzenie artykułu 256 o kilka kategorii, między innymi wiek i płeć. Nacisk położyłam jednak na orientację seksualną i tożsamość płciową – wyjaśnia Agnieszka Kozłowska-Rajewicz w rozmowie z TVP Info.

To już nie są żarty, bo to najzwyczajniej cuchnie końcem wolności słowa i zwyczajnymi prześladowaniami za mówienie prawdy (zgodność poznania z rzeczywistością). Jak trafnie zauważył Terlikowski, taka propozycja będzie oznaczać, że za powiedzenie prawdy, czyli stwierdzenie faktu, że przebierający się w kobiece ubrania poseł jest mężczyzną, zaś penetrowanie penisem końcówki układu pokarmowego odstępstwem od zachowania typowego może grozić dwa lata więzienia.

Jak widzimy pani Kozłowska-Rajewicz z dużym rozmachem postanowiła zerwać ze zdrowym rozsądkiem, kwalifikując mówienie prawdy, stwierdzanie oczywistych faktów jako „mowa nienawiści”. To już nie jest chęć prześladowania ludzi o odmiennym światopoglądzie, to jest coś o wiele więcej. Prawda jest jaka jest. Prawda nie jest światopoglądem, który wyrabiamy sobie na podstawie niedoskonałych naszych zdolności poznawczych, i który można kwestionować lub bronić. Prawda jest niezmienna i broni się sama, a głoszenie jej nie tylko nikogo nie obraża, ale jest wobec tej osoby przejawem najwyższego szacunku, jest przejawem miłości, jaką winniśmy jesteśmy każdemu bliźniemu. I to, że ktoś lubi otaczać się kłamcami nie zwalnia nas z tego obowiązku.

Już mieliśmy Nowy Wspaniały Świat, w którym za zbrodnię mówienia prawdy bardzo często karano śmiercią. Tak było pod rządami rewolucjonistów francuskich, takie standardy najpierw w Rosji, a później krajach zależnych wprowadzili bolszewicy, a teraz tej samobójczej tradycji nieliczenia się z prawdą, czyli de facto ze zdrowym rozsądkiem, hołduje Unia Europejska, której standardy z takim zapałem chce wdrażać minister Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

„W końcu wszyscy ci, którzy nie godzą się na mówienie o wspaniałych szatach króla, gdy ten jest nagi psują zabawę. A zatem powinni być odpowiednio ukarani. Tak, by gdy nadejdzie czas i ktoś oznajmi, że jest tygrysem, to nikt nie odważył się powiedzieć mu, że doprawienie sobie wąsów i pomalowanie się w twarzowe paski z tygrysowatością nie ma nic wspólnego” – napisał Terlikowski odnosząc się do chorych, a przede wszystkim bardzo niebezpiecznych pomysłów pani Minister.

Polskie prawo zapewnia jednakową ochronę wszystkim i nie ma najmniejszego powodu, aby dodatkową ochroną obejmować dewiantów seksualnych i obyczajowych. Jeśli jakiś homoseksualista, lesbijka lub transwestyta poczuje się obrażony, to może jak każdy obywatel zwrócić się po sprawiedliwość do sądu. Po co więc ten cyrk legislacyjny? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bynajmniej nie chodzi o ochronę kogokolwiek. Chodzi o wymuszenie na polskim społeczeństwie „akceptacji” dla zboczeń i dewiacyjnej obyczajowości poprzez wprowadzenie do polskiego systemu legislacyjnego mgławicowej kategorii o nazwie „mowa nienawiści”.

Ostatecznie w zachodniej cywilizacji rozwinął się już olbrzymi biznes, czerpiący zyski z deprawacji ludzi, a każdy kto odbiera mu klientów, jest dla niego zagrożeniem, które należy zlikwidować. „Mowa nienawiści” jest pojęciem tak pojemnym, że wypowiedzenie nawet jednego słowa krytycznego pod adresem zboczeńców, nawet nie związanego z ich przykrą, zwykle nabytą przypadłością, będzie można tak zakwalifikować. Kto w tej sytuacji ośmieli się głośno napiętnować to zło? A w takiej sytuacji milczenie będzie równoznaczne z akceptacją. Ale przecież prawda będzie bezlitosna – czy będziemy milczeć czy nie zboczeniec zawsze będzie zboczeńcem, a chłop przebrany za babę zawsze będzie chłopem z tą różnicą, że nadającym się do psychiatrycznego leczenia, podobnie jak sędzia, który nadał mu babskie imię i nazwisko.

Do jak niskiego więc poziomu stoczyła się Polska. Powiedzenie homoseksualiście prawdy, że jest seksualnym dewiantem będzie mową nienawiści, ale szydzenie z religii katolickiej i katolików zawsze będzie przejawem artystycznego wyrazu lub uprawnionym wyrażeniem opinii, a czasami nawet przejawem troski o staczający się w otchłań „średniowiecznej ciemnoty” Kościół. Takich nędznych czasów dożyliśmy, że pijąc gnojówę będziemy mówili, że to kryniczna woda.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że obecne tzw. elity naprawdę cierpią na jakiś rodzaj upośledzenia umysłowego, bo każdy normalnie uformowany człowiek wie, że mężczyzna chodzący w kobiecych ubraniach cierpi na jakąś psychiczną aberrację. Jest to oczywiste dla każdego, kto nie stracił kontaktu z rzeczywistością, ale nie dla sądu, który wbrew oczywistej prawdzie na serio potraktował rojenia faceta, który wyprany z poczucia wstydu i kompletnie oderwany od poczucia zdrowego rozsądku ogłosił że czuje się kobietą. W normalnych okolicznościach sędzia wysłał by tego zuchwalca, który ośmielił się zbezcześcić dzieło Stwórcy, na psychiatryczne leczenie, albo na ciężkie roboty, gdzie głupoty doskonale wychodzą z człowieka z potem. Taka powinna być reakcja sędziego. Niestety, żyjemy w bardzo chorym świecie.

Pomysły minister Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz nawiązują do najgorszych stalinowskich wzorców. Najpierw będą karać więzieniem, ale co będzie jeśli to nie wystarczy? Będą zabijać? Poza tym wszelkie dewiacje obyczajowe jako działania skutkujące deprawacją społeczeństwa są niezwykle groźne dla prawidłowego rozwoju państwa, którego fundamentem jest rodzina oparta na małżeństwie, jako związku mężczyzny i kobiety w celu zrodzenia potomstwa. Państwo, aby istnieć potrzebuje kolejnych pokoleń prawych obywateli, a nie jałowych pasożytów, jakimi są obyczajowi odmieńcy. Z tego powodu promocja wszelkiego rodzaju dewiacji powinna uzyskać kwalifikację zbrodni stanu i jako taka powinna być ukarana z najwyższą surowością.

Dlatego minister Agnieszka Kozłowska-Rajewicz powinna być natychmiast odwołana ze stanowiska; nie tylko za stwarzanie wielkiego zagrożenia dla zachowania wolności obywatelskich, ale przede wszystkim jako zbrodniarz stanu. Po umowie ACTA i nieprzyznaniu koncesji dla TV TRWAM na cyfrowym multipleksie propozycje minister pełnomocnik (chyba raczej nierównego traktowania) są kolejną podjętą w służbie wielkich korporacji próbą zakneblowania ust tym, którzy w istotnych sprawach mają odmienne poglądy niż pozostający u władzy antychrześcijański i antypolski establishment.

Czas jednak stawić opór tej demonicznej sitwie, bo sytuacja naprawdę jest krytyczna. Jesteśmy ostatnim bastionem Rzymu w Europie. Są jeszcze ogniska oporu na Malcie czy w Irlandii, ale decydująca bitwa z eurobarbarzyńcami o ocalenie cywilizacji łacińskiej toczy się w Polsce. Nad Wisłą rozstrzygną się losy tej batalii. Naszym atutem jest legion stacjonujący w Toruniu. Ostatni legion chrześcijańskiego Imperium Rzymskiego. Ostatni, ale nie najsłabszy. Przeciwnie, od pewnego czasu ku zdumieniu barbarzyńskich hord, które panoszą się w mediach, na uniwersytetach i w strukturach władzy, rośnie w siłę, co budzi ich furię.

Do broni więc! Na początek zbombardujmy posłów, premiera i wszystkich ministrów na czele z Kozłowską-Rajewicz listami, a jak trzeba, to wyjdźmy na ulice i obalmy wreszcie ten nie tylko antypolski, ale wręcz antyludzki rząd, który z każdym dniem swoimi pomysłami potęguje naszą udrękę, pozbawiając nas pracy, nadziei na godną starość, łupiąc nas z ciężko zarobionych pieniędzy, pozbawiając możliwości leczenia, deprawując chorą obyczajowością i wypędzając bezrobociem nasze dzieci, kurwiąc polskie kobiety feministycznymi zabobonami. Ten tzw. rząd wpycha nas za naszym przyzwoleniem w niewolę chciwych korporacji, dla których człowiek jest tylko surowcem do pomnażania zysków. Trzeba ich obalić, bo sami się na pewno się nie uspokoją.

[komentarz retorsyjny]

Zastanawiające, jak w tym moralnym bagnie odnajdują się politycy Platformy Obywatelskiej identyfikujący się jako katolicy, na czele z Jarosławem Gowinem. Skoro jesteście katolikami, to co wy robicie w tym moralnym gnoju? Czy naprawdę uważacie, że waszym życiowym powołaniem jest robienie za parawan dla diabelskich dzieł? Zastanówcie się nad sobą i nad tym, co powiecie Chrystusowi, gdy przed nim staniecie. A będziecie musieli zdać sprawę z każdej wypowiedzianej sylaby i z każdego poczynionego gestu. A odpowiedzialność Wasza będzie tym większa, im wyższą pozycję zajmujecie w społecznej hierarchii. Czy naprawdę nie przejmuje Was trwoga? Służycie demonowi, ale demon Was tak naprawdę nie chce. Jemu zależy tylko na tym, aby na zawsze oderwać Was od Boga. A wtedy pozostaniecie samotni w rozpaczy z powodu braku nadziei.