A.D.: 19 Kwiecień 2024    |    Dziś świętego (-ej): Adolf, Leon, Tymon

Patriota.pl

Ptok ptakowi nie jednaki,
człek człekowi nie dorówna,
dusa dusy zajrzy w oczy,
nie polezie orzeł w gówna.

Stanisław Wyspiański, Wesele

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Rzecz o roku 1863 - Strona 2

Drukuj PDF
Spis treści
Rzecz o roku 1863
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
Strona 7
Strona 8
Strona 9
Strona 10
Strona 11
Strona 12
Strona 13
Strona 14
Strona 15
Strona 16
Wszystkie strony

Zbadajmy teraz, o ile w praktyce i w dziejach stwierdzają się powyższe prawdy, to jest o ile okazało się, że dzieło odbudowania państwa polskiego otoczone było trudnościami, którym sprostać może byłyby mogły tylko wielkie cnoty i zdolności polityczne. Doprowadzi nas to wprost do naszego przedmiotu, do ostatniej sceny ostatniego aktu tej tragedii dziejowej, która obejmuje usiłowania odbudowania Polski. Nie będziemy szczegółowo rozbierać wszystkich nieudanych prób przedsięwziętych w celu odzyskania niepodległości od upadku, to jest rozbioru Polski. Dla syntezy naszego zadania dość stwierdzić, że te próby, jedne bezpodstawne chociaż szlachetne, inne – acz patriotyczne – szalone, inne znowu oparte na politycznych danych i rzeczywistych rachubach, wszystkie spełzły na niczym, prócz tych, które towarzyszyły wojnom Napoleona I, i które chwilową i częściową zdobyły niepodległość, i że wszystkie bez wyjątku złożyły w dziejach świadectwo zarówno wielkości celu, jak trudności jego dopięcia.

Prób tych wszystkich, bezowocnych tak co do ostatecznego celu, jak co do nauki jaką niosły, aktem ostatnim były wypadki 1830-1831 r. Ostatnią zaś sceną aktu wypadki 1863 r., nad którymi zastanawiamy się. Chcemy poddać krytyce i dokonać rozbioru sceny ostatniej. Przede wszystkim jednak wypada nam rozważyć położenie kraju, narodu i sprawy, usposobienie i wychowanie społeczeństwa w okresie między r. 1831 a 1863, dlatego, że wpłynął on oczywiście przeważnie i niejako wytworzył wypadki, którymi się zajmujemy. Mniemamy, że w rozbiorze sceny ostatniej znajdziemy nie tylko najgłębszą, ale i najskuteczniejszą naukę, bo sumę wszystkich doświadczeń.

Wiadome jest, że społeczeństwa istnieć nie mogą jedynie życiem materialnym, że nawet najpotężniejsze nagromadzone zasoby materialne nie tworzą jeszcze ani państwa, ani narodu, jak ciało nie stanowi człowieka. Czym duch dla człowieka, tym dla społeczeństwa jest myśl wspólna. Duch odróżnia człowieka od zwierzęcia, myśl wspólna odróżnia społeczeństwo od gromady zwierząt; ona daje mu wyższy, wzniosły cel, który staje się czynnikiem zachowawczym, bo stwarza siłę ożywczą, która dopiero zdolna jest do równowagi doprowadzić, rządzić i kierować materialnymi zasobami. Społeczeństwa żyjące jako państwa różne mogą mieć cele, różne tym samym siły ożywcze; zbawcze, jeżeli zgodne z ich powołaniem, zgubne, jeżeli stoją z nim w sprzeczności. Dla społeczeństwa, które przestało istnieć w kształcie państwowym, najwznioślejszym, najszczytniejszym celem musi być odzyskanie tego kształtu, a siłą ożywczą myśl i dążenie do niepodległości. To nie ulega wątpliwości i przyznają to mędrcy, powtarzają głupcy, stwierdzają dzieje. Idzie jednak o środki, a rozpoznanie takowych i ich wybór dla społeczeństw, które przestały być państwami, równa się obraniu zbawczego lub zgubnego celu przez społeczeństwa żyjące jako państwa.

Nie już tylko najpotężniejszym środkiem, ale koniecznym warunkiem odzyskania kształtów państwowych jest zachowanie bytu narodowego. Dla społeczeństwa zatem podbitego i państwowo upadłego, najwznioślejszym i najszczytniejszym celem jest odzyskanie niepodległości, ale najpierwszym obowiązkiem być musi zachowanie bytu narodowego. Środek tutaj, będąc warunkiem niezbędnym, tak dalece zespolony jest z celem, tak dalece jest istotą celu, że kto by chciał wyzuć się z pierwszego dla dopięcia drugiego, poświęciłby oba i działałby wbrew powołaniu społeczeństwa nie tylko zgubnie, ale niszcząco. Gdyby zatem siłą ożywczą stały się dla społeczeństwa, które przestało być państwem, myśl i dążenie do niepodległości pochłaniające byt narodowy, siła ta zamiast twórczą, byłaby niweczącą cel ze środkiem, bo byt narodowy jest warunkiem koniecznym.

Stąd utrzymanie bytu narodowego musi się stać celem dla siebie i stać się siłą ożywczą, musi zapanować i górować nad wzniosłością i szczytnością odzyskania niepodległości; do tego potrzeba, aby poczucie obowiązku zapanowało nad życzeniami, rozsądek zwalczył wyobraźnię, a umiejętność wykazała mylność rachuby dążącej do celu przez zniszczenie warunku koniecznego. Społeczeństwo zaś, które nie umiałoby postawić obowiązku ponad żądzą, rozsądku ponad porywami, rachuby ponad mistycyzmem, nie tylko celu by nie dopięło, ale przeznaczone by było na zatratę. Jeżeli społeczeństwo nie może dążyć do celu inaczej, jak marnując i niwecząc warunek konieczny, siła jego ożywcza stać się musi destrukcyjną.

Na zachowaniu zatem bytu narodowego polega cała zachowawcza polityka społeczeństwa, które upadło jako państwo; rozum zaś polityczny na wyborze stosownych po temu sposobów. Możemy postawić jako pewnik, że dążenie do najwznioślejszego i najszczytniejszego celu odzyskania niepodległości musi być podporządkowane zachowaniu warunku koniecznego, to jest bytu narodowego, że działanie wszelkie niszczące ten warunek, niweczy cel i jest bezrozumne i zgubne, że nareszcie kto wybić się nie może, podnieść się przecież potrafi, i że jeżeli przedsięwzięcie odzyskania niepodległości zniszczyć może byt narodowy, to zachowanie tego bytu doprowadzić może do niepodległości. Stąd dojść musimy do przekonania, że dla społeczeństwa, które przestało być państwem, siłą ożywczą stać się winny myśl i dążenie zachowania bytu narodowego, i że gdyby one nie były wystarczającymi dla utrzymania go przy życiu, groziła by mu śmierć.

Upadek ducha publicznego w Polsce pod koniec XVIII stulecia był sromotny i w tym stanie społeczeństwo nie mogło istnieć ani jako państwo, ani jako naród. Egoizm osobisty a obojętność dla rzeczy zbiorowej i sprawy wspólnej przeważały. Naród upadający w tym usposobieniu, nie mógłby był nigdy ani odrodzić się, ani powstać na nowo, gdyby się nie był przeobraził, to jest gdyby nie był odczuł potrzeby poświęcenia egoizmu jednostek i obudzenia w sobie przywiązania do sprawy publicznej. Instynkt własnej konserwacji obudził się już pod koniec XVIII stulecia i w pewnej części społeczeństwa za panowania Stanisława Augusta duch publiczny bardzo znacznie podnosić się począł, czego ślady zapisane w dziejach Czteroletniego Sejmu. Było to niestety dla utrzymania państwa za późno i dlatego przeobrażenia narodu objawami i jego stwierdzeniem stały się wszystkie następne usiłowania odzyskania niepodległości. Ale podczas gdy ujemny stan społeczeństwa przedrozbiorowego prowadził w sposób nieunikniony do śmierci, dodatnie oddziałanie przeciw niemu stworzyło groźne również niebezpieczeństwo zniszczenia środków i warunku koniecznego odrodzenia. Stan ducha publicznego w XVIII stuleciu doprowadził do upadku państwa polskiego; odrodzenie się tego ducha narażało wciąż istnienie narodu, a wszelkie jego objawy, które okazywały się w usiłowaniach uzyskania niepodległości, wtrącały go stopniowo w coraz gorsze położenie, niweczyły środki prowadzące do celu i warunkowi koniecznemu, bytowi narodowemu, dotkliwe zadawały ciosy. Upadek ducha publicznego był haniebny, odrodzenie się takowego stało się niebezpieczne. Upadek prowadził do zguby, odrodzenie niweczyło lub oddalało ratunek.

Powstaje tu zadanie, raczej zagadka historiozoficzna. Jak naród, którego ducha upadek prowadził do zguby, a odrodzenie do samobójczych usiłowań, ma postąpić? Co ma wybrać i czego się trzymać? Czy bezpieczniej żyć mu w upadku ducha, czy korzystniej w odrodzeniu prowadzącym do katastrof? Ani w jednym wypadku, ani w drugim do celu dojść by nie mógł. W pierwszym zaprzepaściłby środki, w drugim zniszczyłby je. Zadanie zatem pozostaje nierozwiązalne, zagadka nieodgadnioną. Czyż stoimy wobec niepodobieństwa? W sprawach politycznych nie istnieją nierozwiązalne zadania, dopóki ich rozwiązanie zależne jest od woli i rozumu ludzkiego. Powyższy dylemat bez wyjścia wytworzyć mogło tylko stępienie zmysłu politycznego i woli. Widoczne jest wobec klęsk spowodowanych przez upadek ducha i przez jego odrodzenie, że wskazana była droga inna, pośrednia, którą w braku wykształconego zmysłu politycznego, wynaleźć powinno doświadczenie. Wybór tej drogi usuwa dylemat powyższy i czyni zadanie rozwiązalnym. Każde społeczeństwo, nawet to, które nie jest bogato obdarzone zmysłem politycznym, posiada go przecież tyle, ile go dostarcza poczucie własnej konserwacji. To poczucie może osłabnąć, ale w końcu powstaje jako siła przyrodzona. Tak się stało w Polsce. Po upadku ducha publicznego nastąpiło jego wedle praw natury odrodzenie. Był to objaw zdrowy, bo był samoistnym oddziałaniem przeciw złemu, przeciw chorobie i śmierci. Gdy jednak sztucznie był podniecany, stracił swoją żywotną i ożywczą siłę; wpadł w przesady, w ostateczność drugą i zdrowie przemieniło się w gorączkę. Zaszedł tu fenomen nowy. Jak prostracja poprzednia, tak teraz gorączka prowadziła do unicestwienia organizmu. Ani w apatii, ani w gorączce żyć nie mogą społeczeństwa. Apatia i gorączka doprowadzają organizm do konsumpcji. Życie zaś, które by podniecała gorączka, musiałoby być krótkie. I dlatego podniecanie ducha publicznego jest zgubne i winno zostać zaniechane; uzdrawianie ducha publicznego jest zbawienne i konieczne. Duch publiczny, który się sam odradza, daje zdrowie i siłę; duch publiczny podniecany sztucznie stwarza stan chorobliwy.

U dwóch narodów, podniecanie ducha wytworzyło jakby tęsknotę do własnej zagłady: u żydowskiego i u polskiego; obydwa popchnęło do przedsięwzięć bezpodstawnych, bezrozumnych, niweczących wraz ze środkami cel i doprowadziło do zburzenia Jerozolimy i świątyni. Zburzenie to nie położyło przecież końca samobójczym przedsięwzięciom i jak gdyby one tkwiły w charakterze, w usposobieniu tych dwóch narodów, stały się u nich nawykiem.

A tak w społeczeństwie polskim dwa różne i sprzeczne fakty, uśpienie ducha publicznego i obudzenie się jego, były objawami jednej i tej samej niemocy politycznej oraz braku umiejętności zażegnania szkód i zguby własnej.

Wytworzyła się w Polsce teoria, która twierdzi, że wszystkie przedsięwzięcia bezrozumne, szalone nawet, chociaż samobójcze, potrzebne były i będą, aby odradzać ducha publicznego, i że bez nich w pewnym przeciągu czasu, znikłoby nawet przywiązanie do bytu narodowego, a z nim i tenże. Jest to teoria, która stawia w innej nieco formie powyższy dylemat i która czyni polskie zadanie nierozwiązalnym. Gdyby naród polski nie mógł inaczej spełnić swojego powołania, jak goniąc za swoją zgubą, to z góry rzecz byłaby przesądzona i jego przyszłością byłaby zagłada. Ale skoro nie zatracił poczucia własnej konserwacji, musi ono powstać i stwierdzić się odsunięciem dylematu bez wyjścia i uczynieniem polskiego zadania rozwiązalnym. Rozum zaś i wola od tego są, aby złym i zgubnym nawykom koniec położyć.

Jak poczucie własnej konserwacji oddziałało przeciw upadkowi ducha publicznego, tak samo oddziałać musi przeciw temu jego odrodzeniu, które do samobójczych prowadzi przedsięwzięć. To podwójne oddziałanie rozwiązać dopiero zdolne powyższy dylemat i wynaleźć pośrednią drogę. Niezbędny warunek, to jest zachowanie bytu narodowego, czyni polskie zadanie rozwiązalnym. Zachowanie bowiem bytu narodowego jest tą prawdą, która stoi pośrodku dwóch fałszów, upadku ducha i wybujałości ducha, która chroni organizm od apatii i gorączki, która jest więc obowiązkiem i politycznym rozumem, a tym samym celem stać się musi.

Doświadczenie potwierdziło tę prawdę. Ale przed ostatnią nauką, którą się zajmujemy, prawdy tej nigdy nie był stwierdził naród polski. Wyobrażenia, w których poprzednie i nasze pokolenie wychowanymi zostały, i w których wzrosły, nie uwzględniały jej wcale, a stały w sprzeczności z doświadczeniami.



 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u